Przeczuwamy, że nadchodzi w Polsce renesans ptasiarstwa. Zwykle mamy nosa do takich rzeczy, więc potraktujcie tę przepowiednię poważne. Wydaje się, że to hobby idealne: nie potrzeba dużo kasy (co najwyżej na lornetkę), zapewnia zdrową dawkę ruchu, niweluje poziom stresu, pozwala na skupienie się na tym, co tu i teraz. Można je uprawiać o każdej porze roku i - tak naprawdę - wszędzie. Tak tak, nawet w mieście. Warszawa to jedna z niewielu stolic, w której w centrum miasta można zobaczyć sokoły wędrowne. Niedowiarków zapraszamy tutaj na podglądanie.
A teraz to, o czym w szkole nie mówili: w Polsce mamy 473 gatunki ptaków, szereg doskonałych miejsc do obserwacji i sceny godne programów National Geographic dostępne na żywo. Jedyne, czego brakuje, to widzowie. W Wielkiej Brytanii liczba osób zajmujących się birdwatchingiem jest szacowana na 3 miliony. W Polsce - kilka tysięcy. Choć trochę nie chce nam się w to wierzyć jak widzimy ile osób obserwuje Instagrama Stowarzyszenia Jestem na pTAK.
Staraliśmy się żeby w tym zestawieniu było coś dla każdego, niezależnie od miejsca zamieszkania. Dlatego mamy tu miejsca na Dolnym Śląsku, Pomorzu Gdańskim, w województwie lubuskim, na Górnym Śląsku oraz na wschodzie, nad Biebrzą. Ale miejsca dobre na obserwacje można znaleźć wszędzie - w najbliższym lesie lub rezerwacie, nad rzeką, a czasem nawet we własnym domu. Ważne, by obserwować ptaki bez szkody dla nich samych: nie płoszyć, nie dotykać, nie dokarmiać. Prawdziwy ptasiarz to etyczny ptasiarz, wrażliwy na dobro zwierząt.
Ten artykuł powstał we współpracy ze Stowarzyszeniem Jestem na pTAK! Dzięki temu możemy być pewni, że serwujemy Wam przyjemną dawkę praktycznej wiedzy, popartej doświadczeniem ekspertów. Niezależnie od stopnia "sptasienia", polecamy obserwowanie Stowarzyszenia, które robi niezwykle inspirujące rzeczy, dla ptaków i dla ich miłośników.
Górny Śląsk. Kopalnie, hanysy i żarty o Sosnowcu. Tutaj o obserwacji rzadkich gatunków ptaków można tylko pomarzyć, prawda? Nieprawda! Słyszeliście kiedyś o Górnośląskim Pojezierzu Antropogenicznym? To ponad 4000 stawów zajmujących mniej więcej połowę województwa śląskiego. Jeszcze 200 lat temu ich tam nie było - całe pojezierze powstało w XX wieku wskutek wydobycia surowców naturalnych. To największe stworzone przez człowieka pojezierze w Polsce. Upodobali je sobie nie tylko Ślązacy, ale również liczne gatunki ptaków. Oddajemy głos ekspertowi.
Komentarz eksperta: Górnego Śląska na co dzień nie kojarzymy z ptakami, no chyba z miejskimi takimi jak wróble, wrony i gołębie… Tym większym zaskoczeniem może być dla nas wizyta na stawach rozrzuconych w intensywnie zurbanizowanym krajobrazie, na łącznej przestrzeni ponad 24 tysięcy ha, gdzie stwierdzono do tej pory ponad 300 gatunków różnych ptaków, z których ponad połowa jest tutaj lęgowa. Wśród nich zdarzają się takie rzadkości jak czapla purpurowa (na zdjęciu obok), podgorzałka czy dzieżba czarnoczelna. Ptakiem herbowym śląskich stawów i tutejszej ostoi Natura 2000 jest ślepowron. W całej Polsce mamy ok. 1300 par lęgowych i większość z nich mieszka właśnie tutaj, na stawach w Dolinie Górnej Wisły. Jak zobaczyć tajemniczego ślepowrona? Nic prostszego: wystarczy zajrzeć nad któryś ze stawów, ot choćby nad największy z nich, Zbiornik Goczałkowicki zwany tutaj Śląskim Morzem, i z całą pewnością prędzej czy później pojawi się tam jakiś Ślepowron albo i kilkadziesiąt. (Ślepowron to ten na zdjęciu poniżej, w locie). Oczywiście od wiosny do jesieni, zanim polecą do Afryki. I to właśnie w tych porach roku, czyli w okresie lęgowym, górnośląskie stawy mają najwięcej do zaoferowania - i ptakom i ptasiarzom.
Gdzie spać: W południowej części tych terenów polecamy Nasz Dębowiec lub Nature House.
Zdjęcia: 1: fot. MAD.vertise, shutterstock 2: fot. Marcin Konsek, Wikimedia Commons, 3: fot. asharkyu, shutterstock 4: Nasz Dębowiec, 5: fot. Vogelfotograf, shutterstock
Klasyk, którego nie można pominąć. PN Ujście Warty jest dla ptasiarzy tym, czym dzieła Adama Mickiewicza dla maturzystów - znają je wszyscy. Jeśli jesteście niecierpliwi albo na obserwacje wybieracie się z dzieckiem to w tym miejscu macie największą szansę na sukces. Dlaczego? To proste: ptaków jest tu bardzo dużo i są bardzo różne. Łatwo zobaczyć coś spektakularnego i nie trzeba okupić tego doświadczenia kilkugodzinnym oczekiwaniem (na przykład taką kanię rudą, jak ze zdjęcia poniżej). Zresztą, sami zrozumiecie, jak zobaczycie te liczby w komentarzu eksperckim.
Komentarz eksperta: Ujście Warty – zarówno teren Parku Narodowego, jak i obwałowana dolina Warty od Gorzowa aż do samego ujścia, to bez wątpienia jeden z najgorętszych ptasich hot spotów tak w Polsce, jak i na całym kontynencie. Dostępność terenu (m.in. można się poruszać drogami gruntowymi po koronie wałów przeciwpowodziowych) oraz wielkie koncentracje ptaków na przelotach sprawiają, że trudno o lepsze miejsce, gdzie w tak krótkim czasie i z taką łatwością można wypatrzeć tyle gatunków, w tym niektóre w naprawdę imponujących ilościach. Koncentracje sejmikujących tu jesienią żurawi osiągają dziesiątki tysięcy ptaków. Jeszcze większe mogą być stada szpaków. W setkach lub niskich tysiącach zatrzymują się tutaj łabędzie krzykliwe. Zimowe koncentracje bielików mogą liczyć po kilkadziesiąt ptaków. Największe wrażenie jednak robią przelotne lub zimujące tutaj gęsi, których liczebność czasami przekraczała 200 tysięcy ptaków. Rozległe krajobrazy warciańskich rozlewisk dopełniają stada pasących się tutaj przez cały rok krów i koni. Ujście Warty jest dobre przez cały rok, ale najlepiej przyjeżdżać tutaj od późnej jesieni do późnej wiosny. Miejsce to byłoby niemal idealne - prawdziwy ptasi raj – gdyby nie myśliwi, którzy ściągają tutaj na polowania, najliczniej od października do końca grudnia.
Gdzie spać: Slowhopowe miejscówki, które są położone najbliżej PN Ujście Warty to apartament Przylesie 12 oraz dom na wyłączność Dyszno Las.
PS O tym, jak rozpoznać kanie przeczytasz tutaj.
Zdjęcia: 1: fot. A.Savin, Wikimedia Commons, 2: Wikimedia Commons fot. Natalia Kuśmierek, 3: fot. Vogelfotograf, shutterstock 4: fot. Jakub Hałun, Wikimedia Commons 5: fot. Andreas Weith, Wikimedia Commons
Byliśmy na południu, byliśmy na zachodzie, więc teraz czas na wschód. Biebrzański Park Narodowy jest największym spośród polskich parków narodowych. To dom 49 gatunków ssaków i 271 gatunków ptaków. Te pierwsze reprezentuje największe skupisko łosi w naszym kraju, około 400 osobników. To dlatego przebiegająca przez park Carska Droga, nazywana jest też Łosiostradą (warto nią jechać baaardzo wolno). Ale wróćmy do ptaków! Gwiazdą parku, widniejącą w jego emblemacie, jest batalion - rzadki ptak wędrowny żyjący na terenach podmokłych. Możecie zaobserwować go na wiodącej przez torfowiska ścieżce Długa Luka, podobnie jak kilka innych gatunków, które warto wypatrywać przez lornetkę. Sama ścieżka jest krótka (400 metrów w jedną stronę), co pomaga skoncentrować się na wypatrywaniu ptaków zamiast na zdobywaniu odległego celu.
Komentarz Eksperta: Na Długą Lukę najlepiej przyjechać wiosną na 2-3 godziny przed zachodem słońca i zostać aż do zapadnięcia nocy. Sam zachód słońca wygląda fenomenalnie, a w towarzystwie błotniaków łąkowych, pliszek cytrynowych, kszyków, czajek i wodniczek, jest jedyny w swoim rodzaju. Warto wypatrywać też sów błotnych, które podobno pojawiły się w ostatnich latach w tym miejscu (na zdjęciu poniżej). Uwaga! W gorącym ptasim sezonie zaparkowanie przy Carskiej Drodze może być nie lada wyzwaniem - uzbrójcie się w cierpliwość.
Gdzie spać: Najbliżej do Długiej Luki będziecie mieć z Zamku w Tykocinie (na południu) oraz z domku Into the Las, stworzonej do obserwacji zwierząt Stodoły nad Biebrzą oraz chyba najbardziej ptasiarskiego miejsca na Slowhopie - My Biebrza.
PS Od 7.11.2023 Długa Luka jest zamknięta w związku z pracami remontowymi. Miejmy nadzieję, że będzie gotowa na przyjęcie ptasiarzy wiosną, gdy zacznie się gorący okres obserwacyjny. Informacji szukajcie tutaj.
Zdjęcia: 1: fot. Frank Vassen Wikimedia Commons, 2: fot. Stephan Sprinz, Wikimedia Commons , 3: fot. Frank Vassen, Wikimedia Commons, 4: fot. Dariusz Kowalczyk, Wikimedia Commons 5: fot. Frank Vassen, Wikimedia Commons
Szykujcie się na wiele zdań zaczynających się od "naj". Największy w Europie kompleks stawów rybnych, z ponad 700-letnią historią. Przerodził się w największy w Polsce rezerwat ornitologiczny. Pytać, czy warto tam jechać na obserwacje to jak pytać dzika czy mieszka w lesie.
Komentarz Eksperta: Prawie 300 stawów, o łącznej powierzchni ok. 77 km2, założonych w XIII wieku. To największy ośrodek hodowli karpi oraz jeden z najstarszych kompleksów stawów rybnych w Europie. Stał się topową destynacją ptasiarską i w ogóle przyrodniczą nie tylko w skali kraju, ale i całego kontynentu. Jak do tej pory zarejestrowano tutaj blisko 300 gatunków różnych ptaków, z czego około 170 lęgowych. Nic dziwnego, że pojawił się pomysł, aby powołać w tym miejscu park narodowy – niestety jak do tej pory nie udało się go zrealizować. Ostatecznie utworzono tutaj Park Krajobrazowy Dolina Baryczy, co niestety w naszych warunkach jest bardzo słabą formą ochrony przyrody. Na szczęście część stawów już od 1963 roku chroniona jest jako rezerwat, a w roku 1996 obszar ten został włączony do sieci ramsarowskiej, która skupia najcenniejsze mokradła na świecie. Stawy Milickie to ważne lęgowisko dla wielu gatunków, ale ich łagodny klimat przyciąga też wielotysięczne stada migrujących i zimujących gęsi, kaczek, łabędzi i żurawi, a także różne gatunki siewek, czapli oraz m.in. wróblaków. Obecność tak wielu ptaków oraz ryb zachęca z kolei drapieżniki, które również najłatwiej obserwować w okresie migracji i zimowisk, przy czym wiele z nich ma tutaj swoje rewiry lęgowe. Szczególnie łatwo dają się obserwować bieliki, ale też błotniaki czy kanie rude. Pojawiają się też niezwykle u nas rzadkie rybołowy, a nawet orły przednie. Ogromne wrażenie robią wielkie i głośne, jesienne lub zimowe sejmiki żurawi, a także kongregacje gęsi, łabędzi, czy czapli, które najliczniej gromadzą się jesienią i wczesną zimą, gdy z niektórych stawów spuszczana jest woda. Dodatkową atrakcją tego miejsca są rykowiska jeleni.
Gdzie spać: Najbliższe stawom slowhopy to dom na wyłączność Potasznia 31, Pałac Pakosław, a nieco dalej: Agroturystyka Ginkgo oraz Baryczanka Slow Home.
Zdjęcia: 1: fot. Flyrecord, Wikmedia Commons, 2: fot. Albert Beukhof, shutterstock 3: fot. Janusz Krzeszowski, Wikimedia Commons, 4: fot. Alexis LOURS, Wikimedia Commons 5: fot. Piotr Grzempowski, shutterstock
Beka to dawna osada rybacka, zniszczona przez pożar, a potem przez przesunięcie się linii brzegowej o niemal 100 (!) metrów w głąb lądu. Na tym jednak skończył się jej pech, bo od ponad 40 lat na jej terenach istnieje rezerwat i ostoja dla rzadko spotykanych w naszym kraju roślin oraz tych gatunków ptaków, dla których mokradła i bliskość morza to wyjątkowo wygodne miejsce do życia. Można tu zobaczyć czajki (na zdjęciu obok), kszyki, krwawodzioby, gęgawy, gęsi białoczelne i tundrowe, sowy błotne, wodniki, biegusy (widoczne na dole po lewej), błotniaki stawowe i pliszki cytrynowe (ten żółty dżentelmen po prawej).
Komentarz Eksperta: Rezerwat Beka warto odwiedzić wiosną i jesienią. W sezonie lęgowym możliwość wejścia do rezerwatu jest ograniczona. Obserwację ptaków siewkowatych, gęsi kaczek i innych gatunków wodno-błotnych, dodatkowo uatrakcyjnia wypasane w rezerwacie stado koników polskich. W trakcie mroźnych zim, gdy powierzchnia Zatoki Puckiej skuta jest lodem w Ujściu Redy spotkamy wielotysięczne stada czernic, głowienek, gągołów, łysek i łabędzi krzykliwych. Wskazówka: Żeby dotrzeć do rezerwatu samochodem najlepiej kierować się na ul. Morską w Mrzezinie.
Gdzie spać: Najbliżej rezerwatu położone są apartamenty Co za Widok, dom-łódź na wyłączność Gdy-50 oraz hotel Molmare.
Zdjęcia: 1: fot. Rudmer Zwerver, shutterstock, 2: fot. Dariusz Kowalczyk, Wikimedia Commons 3: fot. Ciacho5, Wikimedia Commons, 4: fot. P-O Rehnberg, Wikimedia Commons 5: fot. Imran Shah, Wikimedia Commons