Beskid Wyspowy

9 miejscówek w wybitnym Beskidzie

Pewnie będą tacy, co zapytają na wstępie: co robić w tym Beskidzie Wyspowym? I gdzie to w ogóle jest?

Już odpowiadamy. A no można na przykład odwiedzić chatkę Baby Jagi. Zaliczyć 53 wyspy. Podziwiać niebo w Obserwatorium Astronomicznym. Poruszać nóżką w rytm basu na wyspowym festiwalu muzycznym. Spotkać polską, autochtoniczną rasę krowy czerwonej albo o! przejechać się retro parowozem! A nawet oblecieć Beskid Wyspowy paralotnią.

Beskid Wyspowy leży pomiędzy doliną Raby a Kotliną Sądecką. Skąd pomysł, żeby góry nazywać wyspami? To wszystko Kazimierz zrobił. Sosnowski Kazimierz, nauczyciel i pionier turystyki górskiej. Legenda głosi, że pewnego ranka Kazio wybrał się na górę Ćwilin, by z jej wierzchołka podziwiać wschód słońca. Szczyty gór wystające ponad mgły przypominały mu samotne wyspy. I tak to poszło, od pierwszego zapisu w notatniku do oficjalnej nazwy Beskidu. Fajnie to wymyślił, nam się podoba.

Beskid Wyspowy to wybitna kraina. Dosłownie. Wiele jej szczytów znajduje się na liście najwybitniejszych szczytów w Polsce. Oznacza to, że odległość, jaką trzeba pokonać, by wdrapać się z jednego szczytu na drugi, jest naprawdę spora. A wpaść warto, bo to rzut kamieniem od Krakowa, a wciąż jest szansa, że podczas wspinaczki nie spotkacie innych człowieków na ścieżce.

Przed Wami crème de la crème Beskidu Wyspowego. Złota dziewiątka miejsc, które warto odwiedzić, albo – od których warto zacząć zwiedzanie tego Beskidu.

Po więcej miejscówek udajcie się tutaj.

Czy istnieje lepsza rekomendacja pierogów niż publikacja w japońskim przewodniku po Polsce? Tak myśleliśmy. Panią tego przybytku jest Kasia, która kiedyś studiowała sztukę, a dziś w Leśniakówce uprawia sztukę goszczenia. Jest tu ekologiczne gospodarstwo rolne z sadem i 100-letnią pasieką. Jest kuchnia, która podąża za porami roku. Jest ogromna przestrzeń warsztatowa, którą uwielbiają grupy artystyczne i jogowe. W kuchni rządzi babcia Marysia (ta od pierogów) nazywana również Marią Królową Pszczół. Na stole ląduje to, co akurat w ogródku i na drzewach wyrosło – jest zdrowo, sezonowo i pysznie. Wieloma przymiotnikami moglibyśmy o Leśniakówce, ale Radek już wszystko powiedział. Zresztą, poczytajcie:

„Takich miejsc nie ma już zbyt wielu. Leśniakówka to głównie doświadczenie i pewnego rodzaju przygoda. Traficie do miejsca przesiąkniętego tradycją. Tu nie będzie luksusów, wielkich telewizorów i blatów z czarnymi nogami od "stolarza". Spotkacie za to babcine krzesełka, kanapę, wiekowy kominek i... tyle spokoju, ile potraficie przyjąć. To miejsce polecam przede wszystkim tym ludziom, którzy naprawdę chcą wypocząć - położyć się w sadzie, przejść lasem, usiąść przed tym kominkiem z lampką wina czy zagrać na pianinie. Jeśli połączymy to z akordeonem w tle, fantastyczną gospodynią (pani Kasiu, chapeau bas), tradycyjnym śniadankiem ze zdrowych składników, zapewnimy sobie trochę oddechu od tego szaleństwa przywiezionego z miasta. Nigdy nie wracam w to samo miejsce, wychodząc z założenia, że szkoda czasu na powtórkę z przygód. Tu jednak wrócę z chęcią i wrócę szybciej, niż by się mogło wydawać. Rezerwujcie, tylko zostawcie nam, choć czasem, te kilka dni w roku...".

Zdaniem Slowhopa

Do zamieszkania są dwa domy i jeden apartament. Piękny sad i sporo miejsca na leżakowanie pod drzewkiem. Koniecznie skosztujcie ziołowych mikstur Kasi.

Trzecia Góra - domek zagubiony w Beskidzie Wyspowym

Rezerwuj na Slowhopie

Może być tak, że kiedy dostaniecie wskazówki dojazdu na Trzecią Górę, pomyślicie, że to jakiś żart. Potem będą jeszcze powątpiewania, może kłótnie o to, kto ma lepszy gen nawigacji, i jeśli tak będzie, to prawie na pewno będziecie na dobrej drodze.

Piszemy to pełni troski o Wasze miejskie samochody - niskie podwozia zostają w domu. Na Trzecią Górę (szczególnie zimą) wjeżdżają twardzi zawodnicy. Nagroda za wysiłki przedstawia się następująco: dom z kominkiem i panoramicznym widokiem na Tatry, Babią Górę i Beskid Wyspowy. Widoki z serii tych, które się trzyma pod powiekami jeszcze długo po powrocie z wakacji. W razie głodu wystarczy spacer do sąsiadki Bronisławy po mleko, ser i ziemniaki, a kawałek dalej, do innej sąsiadki, po świeże jajka. Potem trzeba tylko znaleźć kogoś, kto zamieni to w śniadanie i zaserwuje na ławeczce przed domem (tam smakuje najlepiej).

„ Trzecia Góra to miejsce absolutnie wyjątkowe! Jeżdżę do górskich chatek regularnie ale po raz pierwszy widoki dookoła domu po prostu zwaliły mnie z nóg! Zapierająca dech w piersiach panorama gór (łącznie z ośnieżonym pasmem Tatr) z trzech stron domku ! Po prostu WOW! Dojechać tam nie jest łatwo droga przez las na koniec świata ale jak się już dotrze jest się w raju :) [...] Cudownie grzejąca koza, ogromne okna i wszystkie udogodnienia jakie można sobie wymyślić. Nie brakowało absolutnie niczego! [...] ".

Zdaniem Slowhopa

Hej, grzybiarze! A widzieliście kiedyś okratka australijskiego? Tutaj będzie okazja. Czerwone macki grzyba można spotkać tu już na początku lata, nawet do końca listopada. Grzyb wygląda jak czerwona ośmiornica i wcale nie pachnie grzybem… I żeby nie było - jest niejadalny. Jeszcze dwa słowa w temacie spania. Tu zmieści się Was czwórka, więc w sam raz dla rodziny ze starszymi dzieciakami albo małej paczki. Możecie jechać w dwoje, leżeć na trawie, zbierać maliny i gapić się w niebo. Piechurom polecamy wycieczki na wieże widokowe: pod Jaworzem, na Modyni, na Mogielicy.

Przysiółek Flądrówka

Rezerwuj na Slowhopie

W temacie moczenia zadka mamy ważną aktualizację, a w zasadzie ważną wannę. Jest to w istocie wanna widokowa, ulokowana w najwyższej komnacie, najwyższej wieży Flądrówki. Widoki z serii tych, które korkują pamięć w telefonie. I to w zasadzie mogłoby służyć za cały opis, bo już wiadomo, że będzie pięknie, ale dodamy więcej. Gospodarze to ruinersi z nosem do dobrych historii: we Flądrówce w okresie wojennym działała kuchnia dla partyzantów. Dzisiaj można przyjechać sześcioosobową ekipą i gapić się na góry z wanny, przez okna i z dużego tarasu. Na stanie najprawdziwsza westfalka, z której wszystko smakuje wyśmienicie. Pod warunkiem, że umiecie gotować. No trochę to umie każdy.

„Do Przysiółka pojechaliśmy z parą przyjaciół oraz pieskiem w sędziwym wieku. Domek usytuowany jest bardzo blisko natury, położony właściwie na szlaku prowadzącym w najpiękniejsze regiony Beskidu Wyspowego. Widok z tarasu na góry zapiera dech w piersiach, a całość dopełnia niespotykana i piękna historia tego miejsca. Nie sposób nie wspomnieć o bardzo pomocnych właścicielach domku. Wszelkie pytania i niejasności rozwiązywali natychmiast. Od pobytu otrzymaliśmy znacznie więcej niż oczekiwaliśmy i na pewno jeszcze tutaj wrócimy. Dziękujemy!".

Zdaniem Slowhopa

Oprócz widoków granych od wschodu do zachodu, można sobie z poziomu wody ceremonialnie odpalić Netflixa. Dokładnie tak. Żadnego utopionego telefonu, tylko TV w łazience. W temacie pieszych wycieczek - morze możliwości. Spod drzwi pomaszerujecie na najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego - Mogielicę, można podreptać na Modyń (wieża widokowa), Jasień, Gorc (wieża widokowa) albo Turbacz. Zimą tylko z napędem na 4 koła (i łańcuchami).

Wyspowa Dolina

Rezerwuj na Slowhopie

I tak lądujemy w samym sercu Beskidu Wyspowego, w dolinie pomiędzy Limanową a Mszaną Dolną. Nie wiemy, jak oni to robią, ale do Wyspowej zawsze wpada fajne towarzystwo. Wojtek i Ewelina przybyli w Beskid Wyspowy z Krakowa i tu realizują swoją misję bycia blisko natury. Podają Gościom warzywa z własnego eko warzywnika, organizują weekendy z jogą i wiedzą, którędy prowadzą najlepsze ścieżki biegowe w Beskidzie. Ciągle coś zbijają, ulepszają i jakby mało im było zajęć, na beskidzkich łąkach organizują plenerowy festiwal muzyki bassowej – Weekender. To prawdziwy wyspowy festiwal z dwiema scenami muzycznymi, spaniem w Wyspowej Dolinie (lub w namiocie), warsztatami i dobrą energią. Wszystko w Wyspowym stylu, czyli z poszanowaniem przyrody i siebie nawzajem. W tym roku czwarta edycja, szczegóły znajdziecie tutaj. To jeszcze dwa słowa w temacie spania, bo mamy tu niespotykany wachlarz możliwości: 4 pokoje, w tym 3 w Domu Słonecznik (który można też wynająć w całości – idealne rozwiązanie dla większej grupy), jedną jurtę, jedną przyczepę campingową. W zestawie super widoki, piękna przestrzeń wspólna w dużym domu, gdzie można praktykować jogę, a nawet zmierzyć się ze ścianką wspinaczkową.

„Wspaniałe miejsce, od rana do wieczora oświetlone słońcem, rozszczekane psami, rozśpiewane ptactwem. Gospodyni podaje przepyszne, nieszablonowe śniadania. Dzieci mają do zabawy klocki, ściankę wspinaczkową, hamaki i plac na podwórku. Bardzo polecam, chętnie wrócę!".

Zdaniem Slowhopa

Musicie wiedzieć, że łazienki w Słoneczniku są wspólne. Wiemy, że są tacy, u których takie rozwiązanie powoduje zatrzymanie pracy jelit. Więc uprzedzamy.

Góralskie Domy w Łostówce

Rezerwuj na Slowhopie

Swojskich teorii o tym, skąd wzięła się nazwa wioski Łostówka, jest co najmniej kilka. Nam najbardziej podoba się ta, która mówi o szczęśliwym znalazcy stu złotych, który uradowany zakrzyknął: „ło, stówka!". Coś musi być na rzeczy, bo Łostówka od debiutu na Slowhopie zebrała 33 sztuki zachwytów od Gości (!). Co się w tych laurkach powtarza? To, że Marzena i Wojtek, Gospodarze Łostówki, mają estetyczny zmysł, a wyposażenie domków przemyśleli w najdrobniejszym szczególe. Że domki leżą na końcu wiejskiej drogi, na łagodnym wzgórzu, co gwarantuje widoki na góry wiecie, z jakiej tapety. I że jak się wypisuje urlop, to trzeba od razu przygotować zaplecze na więcej. Macie tu dwie opcje noclegu: dom dla ośmioosobowej grupy wczasowiczów albo mniejsza chatka idealna na romantyczny wypad we dwoje (chociaż trójka też się zmieści, jak się popieści). Opcja druga przedstawia się następująco: spanko na antresoli + widok na zielone przez trójkątne okienko... I od razu w głowie się piszą scenariusze…

„Wszystko było w jak najlepszym porządku. Byliśmy pod ogromnym wrażeniem lokalizacji, wystroju domku oraz gościnności Gospodarzy. Fantastyczne miejsce, z całego serca polecam i już wiem, że wrócę. Pozdrawiam serdecznie :) Jeszcze co do lokalizacji- lepszej nie można sobie wymarzyć. Z okien przepiękny widok, za domkami już się zaczyna dzika przyroda, a zarazem do domku można zamówić jedzenie z pobliskich restauracji. IDEAŁ!".

Zdaniem Slowhopa

Podajemy menu na pobyt w Łostówce: kycioki, ślepera i kwaśnica. Kolejność spożycia dowolna. Super miejsce dla dzieciaków, bo z placem zabaw (duży dom ma dodatkowo pracownię kreatywną) i widokiem na krowy sąsiada. Blisko stąd na Luboń Wielki do kultowego schroniska “Baby Jagi”. Psst, o Góralskich Domach w Łostówce pisaliśmy już przy okazji tego zestawienia dla dzieci i tego z miejscami przy szlakach.

Jurta pasuje do Beskidu Wyspowego jak pączek do marmolady. Siada, aż miło. Więc jest i ona – Jurta Jutra od Wojtka i Oleny, z solidnym tarasem do obserwacji pagórków, wystających ponad beskidzkie mgły. W środku wszelkie nowoczesne udogodnienia, standard jak w wysmakowanej kawalerce, ale okoliczności – znacznie przyjemniejsze. Podobają nam się odręczne malunki spod ręki Oleny i ręcznie robiona ceramika. Wam spodoba się też fakt, że w jurcie można nocować nawet srogą zimą. Były testy, wyszły pomyślnie. Zanim wyruszycie czerwonym szlakiem do Obserwatorium Astronomicznego na Lubomirze (przebiega tuż obok), zamówcie u Gospodarzy kosz lokalnej szamki. Jest też deser – obok jurty stoi wielkie tipi, w którym można rozpalić ognicho i poczuć się jak prawdziwy indianin. Ponoć siła jego przyciągania działa w równym stopniu na dorosłych i na dzieci.

Zdaniem Slowhopa

Gospodarze mieszkają tuż obok jurty, ale w takiej odległości, że nikt Wam nie będzie wchodził w paradę.

A tu będzie Wam dobrze, jeśli szukacie miejsca, w którym naprawdę kompleksowo zadbają o Wasz wypoczynek. Jak się spojrzy okiem drona, to całość robi wrażenie. Goście mówią, że tak to poważnie wygląda, dron nie zmyśla. Możecie wziąć dzieciaki, babcię, sąsiadkę – z wysokim prawdopodobieństwem wszyscy wyjadą z Nieba zachwyceni. Pewnie to sprawka jedzenia, o którym sporo jest w opiniach. Słyszeliśmy, że pomidorowa z kluskami zmienia sposób myślenia o pomidorowej na zawsze, a kawa na górskiej wodzie smakuje jak we włoskiej kawiarni. Coś w tym musi być. Jeśli jakimś cudem nadal będzie Wam mało dobrego, to Bliżej Nieba ma jeszcze asa w rękawie: saunę, jacuzzi i masaże (!). Na koniec zasiada się na tarasie, w dłoń chwyta kieliszek czegoś wytrawnego i ogląda zachód nad Beskidem. No nikomu złe słowo przez gardło nie przejdzie.

„Absolutna rewelacja! Serdeczność i zaangażowanie gospodarzy od pierwszego telefonu do osobistego pożegnania niezwykłe. Cisza i widoki z okien i okolicznych szlaków fantastyczne. Korzystaliśmy z domku, który jest przeuroczy i idealnie oddalony od głównego pensjonatu, gdy ma się ochotę na więcej prywatności [...] Śniadania 6*. Naszym osobistym hajlajtem były kanie, które przynieśmy z pobliskiej łąki, a w 15 min zostały usmażone i podane z wybitną oliwą ziołową domowej produkcji. Tego się nie zapomina. Dziękujemy!".

Zdaniem Slowhopa

Przed przyjazdem sprawdźcie warunki dojazdowe – niskopodłogowce mogą nie udźwignąć tego wyzwania. Jeśli szukacie czegoś kameralnego, rozważcie nocleg w Domku pod Niebem. W okresie wakacyjnym w okolicy kursuje retro pociąg z parowozem i zabytkowymi wagonami. Można nim dojechać do Kolejowego Skansenu w Chabówce lub do Kasiny Wielkiej i zobaczyć przedwojenne parowozy i wagony kolejowe, które zagrały w takich filmach jak Lista Schindlera, Przedwiośnie czy Zimna wojna. Szczegóły znajdziecie tutaj.

Idziemy o zakład, że większość współczesnych dzieciaków nie ma pojęcia, że ogórki mają kolce. Nie, żebyśmy mieli komuś za złe, takie czasy. Skąd niby mają wiedzieć? Tym bardziej się jaramy, kiedy wpadają do nas tacy Gospodarze jak Ola i Mike – z misją i z zajawką do stworzenia lasu żywności. Na pagórkach Beskidu założyli ogród zgodny z zasadami permakultury – sadzą i sieją rośliny typowe dla danego ekosystemu, aby zintegrować je do produkcji żywności. Ich najbardziej szalony pomysł to roślinny amfiteatr, w którym grządki tworzą charakterystyczne półkola. Mają się w nim odbywać koncerty jazzowe (bo Mike jest nie tylko farmerem, ale także muzykiem). Czy będzie tam grana oda do ogórka? Być może. W tych okolicznościach przyrody, wokół grządek i drzew owocowych postawili tiny house z czerwonym kapeluszem, a jego centralną częścią jest kuchnia. Gotowanie odbywa się z widokiem na ujęte w ramkę wzniesienia Beskidu Wyspowego. Można rwać z krzaczka i wrzucać prosto na ruszt. No bomba.

Zdaniem Slowhopa

Wy podglądacie, jak ekologicznie uprawiać ziemię, a dzieciaki w końcu mają okazję zobaczyć, jak rośnie bakłażan. Satysfakcja z posiłku przygotowanego z własnych upraw – bezcenna.

Pod Wysokim Niebem

Rezerwuj na Slowhopie

Pod Wysokim Niebem pojawiło się na Slowhopie na finiszu tego zestawienia. Już mieliśmy wciskać enter, kiedy nagle Zosia zrywa się z fotela i krzyczy: stop! Jeszcze nie wciskajcie! To wszystko przez Kasię i Marcina, a raczej – dzięki nim. Zosia mówi, że to majstersztyk zacięcia ruinersowego. Nie dość, że wzięli na klatę ratowanie stuletniej chałupy, to jeszcze postanowili zrobić to zero waste. I jak sobie teraz o tym myślimy, to chyba cud sprawił, że ogarnęli to w 3 lata. Każdy mebelek opowiada jakąś historię: a to sofa ze starego łóżka, a to kuchnia, która skrywa imponujący przegląd termomixów na emeryturze. To jeszcze tylko na koniec szepniemy, że wystarczą 2 minuty spacerkiem, żeby sobie powzdychać do niesamowitej panoramy Tatr.

Zdaniem Slowhopa

No dobra, Pod Wysokim Niebem formalnie leży poza granicami Beskidu Wyspowego, ale tylko kawałek. Te 6 km pewnie nie zrobi Wam różnicy, poza tym jesteśmy przekonani, że będzie Wam tam pięknie. Pssst, jeśli nam zaświeciły się oczy na widok tego domku dla dzieci, to Wam też powinny.