Kiedy pierwszy raz spotkaliśmy się z tym określeniem w artykule Bartka Szaro, uznaliśmy, że niezwykle trafnie obrazuje ono wiele turystycznych zachowań. Świadomie bądź też nie, turystyczni mugole nie znają i/lub nie stosują się do podstawowych zasad podróżniczego savoir-vivre’u. Nie biorąc pod uwagę wpływu swojego zachowania na okolicznych mieszkańców i ich środowisko, wykazują nikłą wrażliwość na potrzeby odwiedzanego otoczenia, przez co nierzadko są uznawani za mało kulturalnych przybyszów.
Uprzedzamy potencjalne domniemania: nie jest naszym celem wyśmiewanie czy wskazywanie palcem konkretnej grupy turystów, bo prawdopodobnie każdy z nas ma na koncie choć jedno zachowanie godne miana turystycznego aroganta. Opracowaliśmy za to roboczą definicję, a wraz z nią zestaw artykułów na temat odpowiedzialnego podróżowania. Po cichu liczymy, że wskazując konkretne przykłady oraz antyprzykłady, nam wszystkim łatwiej będzie unikać zachowań nieprzystojnych świadomym, mile witanym podróżnikom.
W tym cyklu omówimy sobie pobyt w trzech typach krajobrazu: na plaży, w lesie i na wsi oraz w mieście. Zaczynamy od plaż:
1. Śmieci zabierajmy ze sobą.
Niby banał i oczywistość, ale jednak dywan z petów, opakowań po batonikach i kapsli po piwie to wciąż nieodłączny element nadmorskich krajobrazów. Nie brakuje osobników wierzących, że niedopałki, wykałaczka czy skórka po bananie szybko rozłożą się w piasku, więc ich zakopanie jest nieszkodliwe. Gdybyśmy byli długowieczni jak elfy, być może te 2 lata na rozłożenie skórki banana czy 5–10 lat na filtr od papierosa byłyby nie wartą wspomnienia sekundą, ale dla zwykłych śmiertelników to kolejne odpady, przez które nie można w pełni cieszyć się morską estetyką.
Żeby uniknąć odznaki „Turystyczny mugol”:
Co możemy zrobić?
2. Pijmy kranówkę
Tu będzie krótko i prosto. Nie dokładajmy do wysypisk kolejnych plastikowych butelek – weźmy własną wodę w butelce/termosie lub kupujmy tę w zwrotnych szklanych butelkach. Warto również korzystać z tzw. stacji refill lub poidełek, w których można uzupełnić zapas wody pitnej za darmo (np. na lotnisku we Wrocławiu, w wielu punktach w centrum Wiednia itp.).
Oszczędzoną kasę (tak, kupowana woda to wcale niemały wydatek – zerknijcie na te kalkulacje) można wydać na jakieś przyjemnostki. Nie odpowiada Wam smak Waszej kranówki? Nic straconego. Spróbujcie zrobić domową wodę smakową.
3. Używajmy rafolubnych kosmetyków – nawet plażując w Polsce
Marzy Wam się snorkelling i zdjęcia na tle bajecznie kolorowych, hipnotyzująco falujących lasów koralowych? W takim razie pora porządnie przeskanować kosmetyczkę i wykluczyć nie tylko krem do opalania, ale też wszystkie inne kosmetyki (m.in. perfumy, szampony i odżywki, kremy, tusze do rzęs, a nawet repelenty czy płyn do mycia naczyń), które zawierają:
Najbardziej szkodliwy filtr – oksybenzon – używany jest nawet w odzieży wyposażonej w filtr słoneczny. Niestety przymknięcie oka „na ten jeden wyjazd” na niewiele się zda, bo już kropelka oksybenzonu rozpuszczona w zbiorniku wodnym wielkości 6,5 basenów olimpijskich jest toksyczna dla koralowców.
Macie wydyndane na rafę koralową? To może przekona Was fakt, że kolejne badania wskazują na szkodliwość oksybenzonu dla ludzi (zwłaszcza w reakcji np. z basenowym chlorem), zaczynając od reakcji alergicznych, po komplikacje natury endokrynologicznej. Szkoda tarczycy – lepiej poświęcić te kilkanaście minut i sprawdzić, czy w Waszych kosmetykach nie ma oxybenzone, octinoxate, nanocząsteczek (np. nano–zinc oxide) lub innych substancji z tej listy.
Unikajmy też środków w sprayu, ponieważ rozprzestrzeniają się nie tylko w wodzie, ale i w powietrzu, zwiększając w ten sposób zasięg negatywnego oddziaływania. Istnieją źródła wskazujące, że nawet kosmetyki z filtrem mineralnym titanium dioxide w formie sprayu lub pudru mogą być kancerogenne.
Jeśli chcielibyście bardziej zgłębić temat, organizacja EWG wydała pełnometrażowy przewodnik o ochronie przeciwsłonecznej, w którym porusza m.in. dokładne skutki używania wymienionych szkodliwych substancji przeciwsłonecznych.
Eko-podpowiednik: po konsultacji z kosmetolożką oraz weekendowym kursie z certyfikatów typu „reef-friendly”, balsam Eco Cosmetics z LSF 50 zdaje się być obecnie opcją bezpieczną dla Waszej skóry i raf koralowych. To nie jest reklama – po prostu wiemy, jak długo zajmuje szukanie „ideału”, a my wolimy Wam ułatwić używanie środków bezpiecznych dla ludzi i środowiska.
Żeby uniknąć odznaki „Turystyczny mugol”:
Co możemy zrobić?
4. Nie wybierajmy wszystkich muszli z plaży
Znamy i podzielamy zamiłowanie do muszlobrania i szukania nadmorskich skarbów, ale apelujemy: nie czyśćmy plaży z ostatniej skorupki czy kamyczka. Choć kiedyś tzw. shelling uznawany był za miłe i pozornie niewinne zajęcie, to przy obecnej skali podróżujących, z których zwykle każdy próbuje zabrać ze sobą garść takich skarbów, zjawisko ma o wiele poważniejsze skutki.
Na pewno jesteście w stanie zrozumieć, że potrzeby estetyczne można zaspokoić np. robiąc znaleziskom zdjęcia, zaś potrzebę zbierania przekierować na kolekcjonowanie śmieci (za co i przyroda, i inni plażowicze będą wdzięczni!). Być może zaskoczy Was informacja, że nawet puste i połamane muszle pełnią ważną rolę w nadmorskim ekosystemie. Niektóre z nich będą stanowić schronienie dla mniejszych żyjątek, inne pomogą zakotwiczyć się trawie morskiej i stabilizować plażę, część stanie się budulcem ptasich gniazd, a inne rozpadną się w drobny pył, uzupełniając plażę lub dostarczając składników odżywczych drobnym stworzeniom zamieszkującym piasek.
Wiele egzotycznych miejsc wprowadziło już oficjalny zakaz wywożenia czegokolwiek z plaży – zaczynając od muszli, kończąc na piasku. Polecamy świetny artykuł o tym, jak ogromne konsekwencje dla ekosystemu może mieć czyszczenie plaż z muszli.
Żeby uniknąć odznaki „Turystyczny mugol”:
Co możemy zrobić?
5. Nie dokarmiajmy mew ani innych dzikich zwierząt
Dokarmianie dzikich zwierząt możemy śmiało wpisać sobie na listę „To don’t” w kolumnie „niezmienne i stale obowiązujące”. Czy to papugi, kraby i żółwie na plażach egzotycznych, czy mewy, dziki i foki na plażach polskich.
Dlaczego? W Internecie nie brakuje nagrań ukazujących mewi szturm powietrzny na nic niepodejrzewających plażowiczów. I to nie wina ptaków, tylko osób, które dla kilku kiepskich nagrań w pogoni za sławą w Internetach z sezonu na sezon coraz bardziej rozbestwiają te nadmorskie ptaki. Dlatego zalecamy: jeśli nie chcesz wizytować plaży w zbroi, z niepokojem strzygąc uszami na każdy dźwięk ptasich skrzydeł, daruj sobie taki wątpliwy altruizm.
Żeby uniknąć odznaki „Turystyczny mugol”:
Co możemy zrobić?
6. Jazdę quadem zostawmy na poligon wojskowy
Temat jazdy quadami po obszarach przyrodniczych lub w miejscach, które teoretycznie mają służyć spokojnej rekreacji, nieodmiennie budzi w nas ogromne zaskoczenie. Najlepiej byłoby zostawić w spokoju te pojedyncze enklawy przyrodnicze typu plaża, łąka lub las, gdzie można na chwilę odciąć dopływ bodźców i rozluźnić się. O konsekwencjach rozjeżdżania przyrody nie będziemy nawet zaczynać.
Co możemy zrobić?
Argumenty za takim rozwiązaniem: drogi lepsze, nikt pod koła się nie ładuje i można się pobawić w „Need 4 Speed”. No i nikt potem nie złorzeczy, że skwasiliśmy komuś wypoczynek i oddaliliśmy stan zen. Win-win.
KONIEC!
Abyśmy wszyscy mogli z przyjemnością wracać na plaże morskie, jeziorne lub rzeczne, warto zakodować sobie tych kilka prostych tipów, które na dłuższą metę mogą nam i innym niezwykle uprzyjemnić wypady w plener. Tego oraz głębokiej regeneracji w czasie wolnym Wam życzymy, i zachęcamy do kontynuowania z nami serii o odpowiedzialnym podróżowaniu. Następny przystanek: w lesie i na wsi.