Podróżniczy savoir-vivre, cz. 2.

W lesie i na wsi

To tam właśnie często uciekamy, gdy chcemy uporządkować myśli i złapać oddech po gonieniu wszelakich dedlajnów. Dziś pora na odpowiedzialny spacer po leśnych kniejach i wiejskich łąkach. Prawdopodobnie serwujemy tu stare wino w nowych butelkach, bo przedstawione zasady są raczej oczywiste. Niemniej ufamy, że nowe wydanie, opatrzone odświeżoną argumentacją i przykładami, pomoże Wam poprawić relacje z tym środowiskiem. 

1. Wszystkie wniebogłosy – sza!

Jeśli nie chcemy być osobą równie mile widzianą co stonka ziemniaczana lub komornik, lepiej uszanujmy jedną z tych nielicznych ostoi ciszy, jaką stanowią obszary przyrodnicze. Jeśli tak jak my mieszkacie na co dzień na terenach zurbanizowanych, z pewnością rozumiecie, jakie to ważne, by te nieliczne enklawy spokoju pielęgnować, bo to w nich leczymy nadwyrężone miejskim hałasem zmysły. Nie będziemy nawet wspominać o potrzebach zwierząt i ich prawie do swobodnego funkcjonowania we własnym domu.

Żeby uniknąć odznaki „Turystyczny mugol”:

  • unikajmy hałasowania. Nie trzeba szeptać ani używać języka migowego, ale postarajmy się nie podnosić nadmiernie głosu. Radio oraz przegląd najnowszej listy przebojów zostawmy na domowe zacisze. Rozumiemy miłość do muzyki, motoryzacji i spontanicznych hulanek, ale do takich rozrywek wyznaczone są inne miejsca, więc spokojnie można wytrzymać 2 godziny w lesie bez „Despacito” z komórki,
  • pojazdy silnikowe – duże i małe – zostawmy na wyznaczonych parkingach. Dzięki temu nie tylko pozwalamy innym użytkownikom lasu spacerować w spokoju, ale też nie narażamy się na mandat od straży leśnej. Na pewno macie lepszy pomysł na wydanie 500 zł niż płacenie kary za chwilę wątpliwej przyjemności.

Co możemy zrobić?

  • Zachęcamy, aby zwrócić uwagę na koncert strumieni, żab, dzięciołów i innych przyrodniczych muzyków. Słyszeliście o krajobrazie dźwiękowym i zanieczyszczeniu hałasem? Wsłuchiwanie się w odgłosy przyrody jest częścią turystyki doświadczeń i działa kojąco. Nie wierzycie? Sprawdźcie samodzielnie, wyruszając na leśny spacer dźwiękowy.

2. Ogryzki zabierajmy ze sobą

Domyślamy się, że wyrzucanie „zwykłych” śmieci w Was również budzi głęboki sprzeciw, ale chcielibyśmy Was uczulić na kwestię wyrzucania mniej oczywistych odpadów, np. gumy do żucia, skórki po bananie, niedopałków papierosów, chusteczek, a nawet ogryzka po jabłku:

  • o szkodliwości niedopałków pisaliśmy już w poprzednim artykule: rozkładają się nawet kilka dekad i wydzielają do otoczenia substancje rakotwórcze (m.in. ołów, arsen i nikotynę),
  • skórka po bananie zawiera pestycydy, rozkłada się nawet 2 lata i zdecydowanie nie jest ani naturalnym składnikiem diety leśnych zwierząt, ani generalnie naturalnym elementem polskich lasów,
  • z tego samego powodu nawet ogryzek z jabłka również powinien wrócić razem z nami, ponieważ nie pasuje do leśnego ekosystemu i zwabia zwierzęta, zmieniając ich zwyczaje żywieniowe i skłaniając do kontaktu z ludźmi. Nie wspominając o zatruciach pokarmowych, o których już jako turyści raczej się nie dowiemy, a niewinne zwierzę cierpi.

Nie będziemy odnosić się do problemu myśliwych, którzy wysypują jedzenie pod ambonami na metry sześcienne. Ufamy, że obejdzie się tu bez przepychanki argumentacją w stylu „ale skoro inni tak robią, to po co ja mam się ograniczać?”, bo nie ma potrzeby schodzenia do tego poziomu. Postarajmy się dać jak najlepszy przykład.

Co możemy zrobić?

  • Tak samo jak na plażę lub każdy inny wypad w plener warto nosić w kieszeni plecaka dyżurny worek na śmieci, żeby mieć zabezpieczenie w razie nieoczekiwanych odpadów własnych (lub chęci zebrania odpadów zastanych). Najlepiej od razu wsadźcie po jednym worku do każdego plecaka, z którym ruszacie w outdoor.
  • Wytłumaczmy znajomym, dlaczego odpady organiczne również nie powinny być wyrzucane w lesie. Dzieciom warto pokazywać materiały edukacyjne, np. taką grafikę.

3. Ukochany psiak to zabezpieczony psiak

Psy w lesie powinny być prowadzane wyłącznie na smyczy. Jest to szczególnie istotne w okresach lęgowych i rozrodczych (w uogólnieniu marzec–grudzień), kiedy leśna przestrzeń obfituje w młode i bezbronne zwierzaki. 

Doskonale rozumiemy, że chcecie tylko zapewnić swojemu ukochanemu pupilowi odrobinę radochy, ale pamiętajmy, że pies bez smyczy w lesie może:

  • pogonić lub zaatakować zwierzęta leśne. Spłoszona sarna może paść ze stresu i wycieńczenia ucieczką, nawet jeśli Wasz pies nie zdoła jej złapać,
  • spowodować zagrożenie dla innych psów, a także ludzi (w tym dzieci) spacerujących w okolicy,
  • wypłoszyć zwierzęta leśne na drogę, powodując wypadek komunikacyjny,
  • zostać zaatakowany przez spłoszone zwierzęta leśne – zwłaszcza w okresie rozrodczym,
  • przykuć uwagę straży leśnej i załatwić Wam mandat na kwotę, którą na pewno wolelibyście inaczej spożytkować.

Co możemy zrobić?

  • Prowadzajmy nasze psy na długiej smyczy, która umożliwi im swobodniejsze hasanie i wciąganie wszystkich fascynujących zapachów, ale równocześnie ochroni je przed ich naturalnym instynktem,
  • Wytłumaczmy naszym domownikom, a także znajomym i być może nieświadomie łamiącym przepisy psiarzom, dlaczego prowadzenie psa na smyczy w lesie jest tak ważne. Dobrze też pamiętać, że nawet jeśli inni łamią przepisy, to nie znaczy, że warto dołączyć do takiego klubu.

4. Szanujmy przestrzeń dzikich zwierząt

Widok, który generuje lajki to taki, który odbywa się bez płoszenia dzikich zwierząt lub fotografowania się obok nich. Dlatego odpuśćmy selfie ze zwierzętami, próby ich głaskania czy podchodzenia blisko – zwłaszcza, jeśli uważamy się za osoby kochające zwierzęta. Świadomie piszemy to my – ludzie, którzy nałogowo oglądają każdy dokument o futrzakach, a w dzieciństwie zazdrościli disneyowskiej Księżniczce Aurorze, że zwierzęta ją uwielbiały i mogła z nimi swobodnie hasać po lesie. Najwspanialszy dar, jaki możemy podarować dzikim zwierzętom to nie okazanie im „ludzkiej” czułości, głaskanie i dokarmianie, ale dbanie o to, by nie przyzwyczaiły się  do obecności człowieka (a tym bardziej – nie uzależniły) oraz chronienie ich terytoriów. 

Niektórzy spacerowicze w porywie dobrego serca zabierają spotkaną w lesie małą sarenkę, zajączka lub samotne pisklę. Niestety wyrządzamy im w ten sposób ogromną krzywdę. 

Dlaczego? Już wyjaśniamy: wiele zwierzęcych matek (np. sarna) trzyma swoje młode ukryte w pewnym oddaleniu. Podchodzą do nich kilka razy na dobę, żeby je np. nakarmić, ale na ogół cały czas pozostają w okolicy. Ten zabieg ma na celu odciągnięcie drapieżnika, który zbliżałby się do malucha. To jest ich naturalna strategia przetrwania, a zabieranie matce „uratowanych” młodych pozbawia je szans na normalne życie i powrót na wolność.

Co możemy zrobić?

  • Wytłumaczmy dzieciom i znajomym, dlaczego utrzymywanie dystansu i pozostawianie dzikim zwierzętom przestrzeni jest ważne, oraz dlaczego nie powinno się ruszać młodych zwierząt.

5. Kleszczydła i komary a kąpiel w DEET

Niejednokrotnie wyczerpuje się nam limit miesięcznych przekleństw po 10 minutach czilowania w ogródku czy na balkonie, ale naukowcy są jednogłośni: komary i kleszcze odgrywają ważną rolę w przyrodzie.

Fakt 1: Gdyby spełniło się kolektywne marzenie działkowiczów, amatorów grillowania czy outdooru i wyginęłyby wszystkie komary na świecie, oznaczałoby to poważne zaburzenie równowagi w przyrodzie. Przykładowo, niektóre gatunki komarów pełnią rolę zapylaczy tundry, a także stanowią pokarm dla wielu „pożytecznych” gatunków zwierząt. 

Fakt 2: Kleszcze także stanowią istotny element łańcucha pokarmowego: to źródło białka m.in. dla mrówek, chrząszczy, ropuch, ryjówek, myszy i szczurów. Pełnią też funkcję tzw. regulatorów – przenosząc choroby, regulują liczebność populacji, co ma duże znaczenie w selekcji naturalnej (i zachowywaniu równowagi w przyrodzie).

Jak nie zostać smakołykiem dla małych krwiopijców? Oto kilka wskazówek natury ogólnej:

  • wybierając się do lasu lub na łąkę, postawmy na zakryte obuwie, spodnie z długimi nogawkami i wysokie skarpety. Trik starych piechurów: skarpety naciągamy na nogawki spodni, utrudniając kleszczom robotę.
  • nie trzeba używać środków przeciw komarom pełnych mocnej chemii syntetycznej. Ponoć kleszczydła i ich koledzy bardzo nie lubią intensywnego zapachu olejków naturalnych, m.in. olejku eukaliptusowego, z trawy cytrynowej, z mięty pieprzowej, cedrowego, rozmarynowego, z drzewa herbacianego, lawendowego, wetiwerowego. Możecie użyć ich osobno lub w zestawie (podobno eukaliptus cytrynowy lub duet pt. „eukaliptus + trawa cytrynowa” to zapachy, od których znielubione owady zgrzytają zębami). Pamiętajcie, aby używać ich tylko na ubranie w mało widocznym miejscu (nie aplikuj nierozcieńczonych bezpośrednio na skórę!). Jeśli macie zdolności alchemiczne i więcej czasu, wypróbujcie przepis na Znikacza Kleszczy lub Płyn od Sroka O. Możecie też przygotować bardzo prosty, domowy sprej na komary i kleszcze. W Internecie znajdziecie masę przepisów. My zdecydowaliśmy się na taki na bazie oleju słonecznikowego. Był gotowy w 5 minut. Do 100 ml oleju dodaliśmy po 20 kropel olejku lawendowego, z kocimiętki oraz z trawy cytrynowej. Działa!
  • A w ogrodzie? Doceńmy rolę płazów – żab, ropuch i traszek, które są naszymi ogromnymi sprzymierzeńcami w walce z uciążliwymi owadami. Szczególnie warto odczarować wizerunek ropuch – choć mogą się wydawać wizualnie dyskusyjne, warto zadbać o takie lokatorki, ponieważ wyjadają nie tylko masy komarów, ale również żywią się kleszczami.

6. Chowajmy swoje papierzaki

Oczywiście, że z naturą nie wygramy i jeśli trzeba wyskoczyć na stronę, nie należy walczyć z fizjologią. Mimo to można załatwić sprawę z klasą, nie narażając oczu niewinnych przechodniów. 

Jak? Oto instrukcja, zgodna z zaleceniami Lasów Państwowych: 

  • gdy jesteście w ustronnym miejscu, zróbcie niewielki dołek (np. butem) lub odgarnijcie kawałek darnii. Postarajcie się wycelować w przygotowane miejsce,
  • po „zrzuceniu ładunku” do owego zagłębienia dołóżcie użyty papier (niebiodegradowalne chusteczki najlepiej zabrać ze sobą w foliowej torebce i wyrzucić później do śmietnika),
  • zakryjcie miejsce operacji odsuniętą darnią lub kawałkiem mchu. 

Tyle. Wracacie lżejsi o jeden problem, za to bez obniżania wartości estetycznej krajobrazu.

TYLE!

Dzięki, że poświęciliście swój czas na zwiększenie świadomości ekologicznej. To ważne, bo jeśli zadbamy o leśną i podleśną przestrzeń, będziemy mogli się w niej czuć jak przysłowiowy dzik w szyszkach. Ostatni spacer w ramach cyklu odbędziemy po mieście. Zapraszamy.