
Choinki nie trzeba ubierać, jeśli stoi w lesie. A kolędować można samemu – albo z sarną, jeśli akurat zajrzy pod okno. Zamiast walczyć z makowcem, który nie wyrósł, wciskać się w akrylowy sweter z reniferem i słuchać, że „barszcz znowu przypalony”, lepiej spakować się i pojechać tam, gdzie święta zrobicie po swojemu: z miłym widokiem oraz spokojem, który nie wymaga uzasadnienia.
Przed Wami 5 sposobów na alternatywne spędzenie Bożego Narodzenia: bez pośpiechu i bez wyrzutów sumienia.

Znacie to uczucie? Makowiec się przypala, kot ukradkiem wyjada krem z karpatki, a Wy właśnie zrobiliście sobie dwa nowe bąble przy smażeniu karpia i symultanicznym sprzątaniu? Mamy lepszy plan na bezstresowe święta. W tym domu na Mazurach zamawiacie catering świąteczny, pakujecie rodzinę i przyjeżdżacie na gotowe: i dekoracje, i jedzenie już na Was czekają. W tym czasie Wy skupiacie się na czasie z bliskimi: długich rozmowach i niespiesznych posiłkach przy stole. Brzmi jak plan?

A może by tak zerwać się z cyfrowej smyczy i chowając telefon staranniej niż prezenty przed dziećmi, po prostu spędzić ten wspólny czas offline? Te dwa domy na Suwalszczyźnie zapraszają do przełączenia się na analogowe przyjemności. Zamiast świątecznej gorączki – gorąca czekolada, a wujaszkowi Markowi od złotych porad i audytu Waszej ścieżki życiowej składacie życzenia na odległość. Tak może wyglądać Wasza wersja świąt bez powiadomień i scrollowania: odludzie, gdzie można celebrować po swojemu.

Macie wrażenie, że jeśli jeszcze raz usłyszycie „Last Christmas”, to ktoś w końcu połknie bombkę? Nie dziwimy się. Odłóżcie jednak ozdoby świąteczne i posłuchajcie: tu nie będzie „All I want for Christmas is you”, świątecznego brokatu i plastikowych ozdóbek. Nikt nie zmusi Was do śpiewania kolęd, a choinka może spokojnie stać w lesie. Tu świetnie poczują się ci, którzy mają ochotę właśnie od świąt odpocząć – w ciszy, z bliskimi, bez „Jingle Bells” i presji bycia wesołym.

Jeśli Wasze dzieci wierzą w Mikołaja, a Wy potajemnie też – witajcie we właściwym miejscu. Ten domek na Mazowszu, godzinę od Warszawy, to świąteczny raj dla fanów_ek lampek, kolęd i uroków grudnia. I tych, co już w październiku zaczynają nucić „Rocking around christmas tree”. Dzieciaki odkryją chatkę elfów przy biblioteczce, a dorośli – kalendarz adwentowy z domowymi pysznościami i mini kosmetykami od Czterech Szpaków. Do tego jest czerwone wino i przepis na grzańca, a nawet możliwość zamówienia jedzenia u Gospodyni.

Lubicie ładne wnętrza i zwyczajnie chcecie zaszyć się tam, gdzie estetyka jest czymś oczywistym? Darujcie sobie świąteczne porządki i chodźcie do tego rodzinnego domu na Pomorzu Gdańskim. Macie tu prywatny staw, przepiękne wnętrza mieszczące do 7 osób, no i jeden z najbardziej fotogenicznych kominków na Slowhopie. Jest też balia w ogrodzie (250 zł za cały pobyt)!