
Nie wszyscy chcą all-inclusive w hotelu z prywatnym spa w łazience, większym niż przeciętna warszawska kawalerka. Niektórzy tęsknią za wiejskim domkiem z letnią kuchnią, kuchenką na kartusz i szuraniem kapci po lastryko. Za wąsami z mleka i brodą po lodach z lodziarni na kółkach. Za grą w kapsle na podjeździe i kąpielami w jeziorze, które pachnie latem, a nie chlorem.
To zestawienie jest dla nostalgicznych millenialsów (choć nie tylko), którzy pamiętają saturator, przewijanie kaset do walkmana ołówkiem i namiętne kolekcjonowanie kolorowych karteczek do segregatora. Zebraliśmy miejsca, które przywołują wspomnienia z dzieciństwa – niektóre odnowione z czułością, inne – jakby czas się tam zatrzymał. Są domki letniskowe a’la dawne ośrodki wczasowe, agroturystyki, drewniane chaty i domy gościnne, w których można poczuć się jak u cioci na wakacjach w 1998.
Chcecie mentalnie teleportować się do czasów, gdy Anita Lipnicka przekonywała, że widziała „Orła cień”? Zapraszamy.

Pamiętacie te czasy, gdy wakacje oznaczały domki letniskowe, dzikie bieganie z bandą dzieciaków (niemal do pogubienia nóg), bułę z trójkątnym serkiem topionym i pierwszego całusa za krzakiem malin? Tu właśnie to wszystko wraca niczym bumerang z lat 90. Przed Wami osada 30-letnich domków, które zostały odnowione z czułością, ale bez odbierania im duszy transportującej przybyłych do wakacji z dzieciństwa i beztroskiej młodości. Jest jezioro z pomostem, kajaki, SUP-y, lasy, boiska, a nawet miejsce na ognisko przed każdym domkiem. No i wypasiony plac zabaw – jakby żywcem wyjęty z czasów, gdy hasło „Idziemy na dwór" nie wymagało dostępu do Wi-Fi. Wpadnijcie tu z paczką przyjaciół albo zabierzcie całą rodzinę – także tę starszą część, która pamięta oranżadę pitą z woreczka i inne atrakcje tych lat. To nie będzie zwyczajny wyjazd. To będzie powrót do błogich wspomnień.
'Cudowne miejsce! Cudowni właściciele! Domki w pełni wyposażone i czyste, teren ośrodka super zagospodarowany - aż się nie chce siedzieć w domku 🤩 Polecamy z całego serca! ♥️'.

Weranda przypominająca ogród botaniczny, szydełkowe serwety na stołach i wrażenie, że ktoś Was teleportował do tak zwanych starych dobrych czasów? Tak, to tu. Obiecujemy, że nie zabraknie Wam ani nostalgii, ani okrzyków w stylu: „O ja piórkuję! Pamiętasz, jak ciocia takie miała?”. Rozgośćcie się w jednym z czterech pokoi z łazienką, kołkowymi firanami i retro meblami. Z okien wyjrzycie na górskie pejzaże (m.in. Szrenicę), a potem zejdziecie na dół na domowe śniadania i dwudaniowe obiadokolacje z deserem (tu nie żałują kruszonki w cieście!). Szlaki w Izery i Karkonosze zaczynają się za płotem, a do centrum Szklarskiej Poręby dojdziecie w 10 minut. A jeśli zechcecie zabrać kawałek tej nostalgii do domu – nie ma sprawy. Możecie kupić od Gospodarzy domowe dżemy albo porcelanę, szydełkowe poduszki lub inne perełki vintage upolowane na lokalnych targach staroci – idealne do kompletu ze wspomnieniami z dzieciństwa.To co? Widzimy się na miejscu?

Wspólne posiłki mają w sobie coś z czarów – nie wiadomo kiedy nieznajomi zaczynają dzielić się chlebem, śmiechem i historiami na całe życie. Tak właśnie działa miejsce Agnieszki i Andrzeja, gdzie przy domowej kuchni (a pełne wyżywienie jest już w cenie!) rodzą się nowe przyjaźnie, wspomnienia i plany na kolejne wspólne wakacje. Podobno bywają tu rodziny, które wracają po latach już z własnymi dziećmi – i stół nadal ten sam, tylko anegdoty trochę inne. W trzech domach pośrodku beskidzkiej ciszy można odpłynąć w krainę beztroski, ruszyć w góry albo po prostu leżeć w trawie i obserwować świat z perspektywy biedronki. Są warsztaty dla dzieci (w sezonie), dużo przyrody, futra zawsze gotowe do głaskania i miejsce na każdą duszę – również tę czworonożną.
'Cudowne miejsce, wspaniali gospodarze, bardzo relaksujący czas😊 Spędzieliśmy w Domu na łąkach przedłużony weekend wraz z naszym dwulatkiem. Jesteśmy zachwyceni eko posiłkami, a nasz syn ciągle powtarza, że jadł masło od krówki❤️ Pokój czysty, otoczenie totalnie slow, śpiew ptaków towarzyszy od rana, aż do godzin wieczornych. Gospodarze są bardzo sympatyczni, uśmiechnięci, zawsze dostępni, dbają o każdy detal. Mimo krótkiego pobytu, udało nam się wypocząć i już planujemy powtórkę😊 Baaaardzo polecamy! '.

Potrzebujecie czasozwalniacza? Lubicie niekiedy zawiesić się w fotelu i odwinąć szpulę pamięci ze wspomnieniami? No to zajrzyjcie do tego górskiego azylu w Beskidzie Niskim w klimacie chyży. Tu czas płynie wolniej i sprzyja wylogowaniu się z cywilizacyjnej gorączki. Są tu cztery pokoje i pyszne wegetariańskie śniadania w cenie (a cena wspaniała – nawet na dzisiejsze czasy). Choć Goście nie ukrywają, że wracają tu przede wszystkim dla Gospodarzy. Zobaczcie sami, jaką ocenę temu miejscu wystawiła niedawno Gościni Kasia:
'Jak wrócić do domu, w którym nigdy się nie było... Nie wiem, czy to magia Beskidu Niskiego, czy magia Naszej Polany – ale od pierwszej chwili czuliśmy się tak, jakbyśmy przyjechali do bliskich znajomych, których znamy od zawsze, choć dopiero co się poznaliśmy. To było coś więcej niż zwykły wyjazd – to było spotkanie. Z ludźmi, którzy widzą, słuchają i dzielą się sobą. To miejsce ma w sobie coś niezwykle kojącego. Zielono, cicho, z widokami, które uspokajają myśli i przywracają równowagę. Natura jest tu tuż-tuż – obecna, ale nienarzucająca się. Spacerujesz, oddychasz głęboko i przypominasz sobie, że życie może być proste i dobre. Jedzenie ? Domowe, pachnące, sezonowe. Wszystko robione z miłością i oparte na lokalnych składnikach. Chleb u Marleny – upieczony w domu – zapamiętam na długo. Przy stole rodzą się rozmowy, nie tylko o jedzeniu – o życiu, o wartościach, o codzienności, która może być piękniejsza, jeśli się nią dzielić. Wróciliśmy wzbogaceni – o smaki, o wspomnienia, o znajomości, które wydają się nie z tego weekendu, tylko z jakiejś głębszej warstwy istnienia. Jeśli szukacie miejsca, w którym można odpocząć naprawdę, nasycić się obecnością innych i złapać nową perspektywę – Nasza Polana to miejsce, które was odnajdzie. '.

To miejsce może wygenerować więcej miłych wspomnień niż zmieści niejedna galeria w chmurze. Po pierwsze, to ruinerskie cudo. Gospodarze przenieśli i odnowili stare domki z różnych części Polski i stworzyli swojego rodzaju wieś we wsi, czyli osadę odnowionych z sercem chat. To idealna sceneria na rodzinny zlot, multigeneracyjne wakacje albo weekend z kuzynostwem, z którym kiedyś graliście w państwa-miasta na drzwiach od stodoły. Pochichracie się, wspominając czasy, gdy zdzieraliście kolana na jabłonce dziadka i pluliście pestkami wiśni na odległość. Albo gdy przygarnęliście kotka znalezionego na bezdrożu, za co Wasz tata się obraził, a już po tygodniu oddawał mu swoją szynkę z kanapek do pracy. Na miejscu jest też karczma z jedzeniem jak u cioci na imieninach, sauna, ogród, rowery, rzeka do chlapania i autorskie Muzeum Zabawek. Tu ganki służą do przesiadywania, trawy do piknikowania, a atmosfera – do wzruszeń.
'Przysiólek Spore to cudowne miejsce na odpoczynek: spokój, cisza, w okolicy piękne lasy i czyste jeziora a same domki bardzo klimatyczne. Cale miejsce daje wyjątkowe poczucie sielskiej spokojnej wsi. Wspaniale odpoczęliśmy, dziękujemy!'.

Jeśli w slowhopowym horoskopie „Oldschoolowy Letnik_czka” jest Waszym znakiem zodiaku, notujcie ten adres. Oto: 7 apartamentów z osobnym wejściem i tarasem nad jeziorem, z restauracją (działającą sezonowo) i prywatną plażą tylko do dyspozycji wczasowiczów. Tak, możecie tu przypłynąć nawet swoim jachtem, a na pewno spakujcie dzieciaki, dziadków i czworonożnych pomocników do pilnowania pociech. Gospodarze ubóstwiają sporty wodne, więc można szaleć z wodniackimi pasjami (albo dopiero je odkryć). Można przyjechać z drugą połówką lub z ekipą. I znowu poczuć tę euforię z grupowego wyjazdu i wyścigów w zaklepanie najlepszego łóżka.
'(...) Idealnie! To pierwsze słowo, jakie przychodzi mi do głowy po dwudniowym pobycie w leśnym apartamencie. Myślę, że moją opinię potwierdzi każdy z naszej 12 osobowej grupy. Zajmowaliśmy dwa 6/8 - osobowe apartamenty, które są przepięknie położone i wspaniale urządzone. Wygodne, przemyślane i skomponowane z dbałością o drobiazgi wnętrza. Komfort, w którym nie brakuje niczego! Okolica przepiękna, doskonałe miejsce na spotkanie z przyjaciółmi, ognisko, wędkowanie, spacery i oczywiście wypoczynek nad brzegiem jeziora. Bardzo serdecznie pozdrawiam Wspaniałych Właścicieli i już obiecuję, że wrócimy za rok 💕'.

Nasza Zosia napisała o tym miejscu: „Robiliście kiedyś zakupy w obwoźnym sklepie, który jeździ po wsi radośnie trąbiąc? Albo czy oglądaliście kolorowe cerkwie, zatrzymując się przy drodze, bo na polu stoją żubry? Jeśli jeszcze nie tego przeżyliście, to z całego serca polecam przyjazd tutaj. Poza Podlasiem w najpiękniejszym wydaniu znajdziecie tu stary dom tkaczy - z piecem kaflowym, banią ruską i kilkoma krokami do lasu.” Ten opis to zapowiedź letnich wakacji, które nie tyle się kończą, co po prostu ponownie wracają na drodze odtwarzania wspomnień. Jeśli macie ochotę na taką sentymentalną podróż, parkujecie tutaj – przed tradycyjna podlaską chatą, która ugości do 9 osób, lub przed tzw. Spaniem na sianie – czyli opcją dla dwóch osób spragnionych bliskości przyrody i wiejskiego sentymentu. Przyjeżdżajcie.
'Miejsce przepiękne i urokliwe. Chatka, mimo swojego wieku i wielu dekoracji wewnątrz utrzymany w stanie idealnym i czystym. Super polecenia lokalnych produktów (chleb, pierogi, sery i masło ręcznie robione przez okolicznych mieszkańców). Świetny kontakt z właścicielami. Wyjazd na dzień kobiet udał nam się bez żadnych problemów. Wypoczynek idealny! :)'.

To miejsce ma wszystko, czego potrzeba, by zatrzymać czas i ruszyć w podróż – niekoniecznie daleką, ale na pewno głęboką. Drewniany dom pośród pól i lasów, z pięcioma sypialniami (lub do wynajęcia w całości) i składem powietrza idealnym do oddychania pełną piersią. Jeśli spojrzycie na zdjęcia w galerii, przekonacie się, że Wasze dzieciaki przeżyją tu podręcznikowe wakacje na wsi, a Wy w końcu dokończycie w spokoju tę książkę, do której zabieracie się od roku. Domowe śniadania na lokalnych produktach macie w cenie pobytu. Miejsce świetne na rodzinny reset, zjazd z przyjaciółmi z czasów szkolnych albo romantyczny offline z kimś, kto też tęskni za beztroską.
'Cóż napisać? Wszystko na sześć gwiazdek zamiast pięciu. Pani Bożena - serce na dłoni i na talerzu. Mąż przemiły, wszystko nam opowiedział, co i jak. Oprowadził. Pokoik 2 osobowy nic dodać nic odjąć. Pomysłowość gospodarza na "szafę, stoliki nocne i wieszak" nie ma granic. Śniadania z lokalnych producentów obfite... Ciasto z cukinią - mogłabym takie jeść codziennie. Aaaaa. Zapomniałam bym leżaki na pomoście, na jeziorze - raj na ziemi. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam.'.

Pamiętacie letnie wakacje u babci? Spanie pod pachnącą wiatrem pierzyną, na śniadanie mleko z podrobioną bułką z masłem i cukrem, a potem hop do sadu kicać po rozłożystych drzewach, przejadając niewiarygodne ilości owocowego błonnika. Powrót do tych pogodnych wspomnień sponsoruje podlaska chata na wyłączność, schowana pośród starodrzewia przydomowego sadu. Jeśli oglądając zdjęcia macie skojarzenia z nostalgicznymi pocztówkami ze wsi - całkiem słusznie. Powiemy więcej: możecie sami do takich „pocztówek” pozować, bo Gospodarz może Wam zorganizować sesję fotograficzną. Tak czy inaczej - w środku czekają na Was starannie stylizowane wnętrza i piec kaflowy, przy którym można grzać plecki w chłodniejsze wieczory. Dom jest idealny dla par, grupki przyjaciół albo rodzinnych układów z dziadkami i dziećmi. Zwierzaków tym razem nie zabierajcie, ale za to weźcie ulubione kapcie, aparat analogowy i trochę miejsca na nowe wspomnienia.
'Jestem absolutnie OCZAROWANA tym, co spotkało mnie na miejscu. Domek, jego otoczenie, wyposażenie chatki, wszystko grało tak, że w zasadzie można by nie opuszczać podwórka. Niebieska chatka to dla mnie urzeczywistnienie idealnego domku na wsi. Piec kaflowy (cudo!) odpaliłyśmy pierwszego wieczoru. Posiadówka przy trzaskającym ogniu do późnego wieczora była strzałem w dziesiątkę, bo później pogoda dała czadu i nie trzeba było się dogrzewać:) Łóżka z pachnącą pościelą (turbowygodne), urocze bibeloty (każdego dnia coś nas zaskakiwało), ganek, który wręcz zaprasza do spędzania na nim czasu i przepiękne podwórko z ogródkiem. Otoczenie zasługuje na osobny akapit – nie tylko ze względu na milion miejsc do chillerki, do wylegiwania się, zabawy albo leżenia na trawie plackiem. (...) Ukłony za tak zadbany ogród (dziękujemy za świeże kwiaty w wazonach!). Rankiem spacerowałyśmy boso po miętę do ogródka i parzyłyśmy ją do śniadania (...) domek stoi pośrodku pól, akurat kwitną maki, w okolicy ani pół sąsiada. Mickiewicz byłby zachwycony. (...)'.

Kto był na kolonii, ten wie: kantyna z oranżadą w szklanej butelce, wieczorne śpiewanki przy ognisku, zeszyt ze złotymi myślami i ta jedna osoba z sąsiedniego domku, która nagle stała się całym światem. Ach… też odpłynęliście myślami do letnich obozów z nocnymi podchodami, psikusami na dzień przed powrotem i morderczym gwizdkiem na pobudkę o 6 rano? Tutaj możecie ponownie przeżyć te chwile, tyle że z wygodnym łóżkiem i własnym tarasem. No i nikt Was tu nie obudzi przed kurami. Osiemnaście drewnianych domków schowanych w lesie, bliziutko Jeziora Maróz, daje przestrzeń na beztroskę, wygłupy i rozmowy do późna. Każdy domek ma aneks kuchenny, ale można też wykupić pyszne posiłki (śniadanie w cenie!). Jest miejsce na wspólne ognisko, a w 4 minuty dojdziecie do jeziora z pomostem i masą sprzętu wodnego i rowerowego w cenie pobytu. Można przyjechać z ekipą, rodziną albo tylko z kimś, kto kiedyś też miał plakaty Backstreet Boysów nad łóżkiem. A potem kto wie – może znów zakręci Wam się w brzuchu ten sam obozowy motylek?