W Toskanii nie spieszy się nikt. Jest czas na poranną kawę na ryneczku, pogaduszki z sąsiadką na straganie, bujanie w obłokach albo w hamaku i sjestę w cieniu oliwnych drzew. Toteż w naszym zestawieniu nie mogło zabraknąć mistrzów słodkiego nicnierobienia. Dolce far niente to tu styl życia, a nie chwilowy kaprys. Drogi wiją się jak makaron, a tradycyjne borgo stoi na co drugim wzgórzu. Genialne krajobrazy, które wyglądają jak plan Listów do Julii. I wiesz, co w tym najlepsze? Nie musisz czekać na żaden film, żeby je zobaczyć. Oto 6 miejsc, które czekają na Ciebie.
Zaczniemy od rzeczy ważnych. Jaki jest Wasz ulubiony smak lodów? Klasyczna śmietanka? Karmel z nutą soli? Ponadczasowa pistacja? Pytamy nie bez powodu, nieopodal znajdziecie lodziarnię, którą włoskie rankingi od lat stawiają na podium. Gospodarze znają smaczne adresy, nie tylko te słodkie! Jesienią szepną słówko o lokalnych truflach. Dostaliśmy ślinotoku na samą myśl, więc czym prędzej podajemy adres. Dolina rzeki Arno, między Florencją, Arezzo i Sieną. To ta spokojniejsza, mniej wystudiowana strona Toskanii, gdzie można odkorkować wino, wskoczyć do basenu i zapomnieć, który jest dzień tygodnia. Dom dla sześciu osób ukryty wśród winnic i gajów oliwnych. W zestawie: cisza, spokój, no i , rzecz jasna, najlepsze lody we Włoszech.
Bardziej toskańskiego kadru na Slowhopie nie znajdziecie. Pola, cyprysy wijące się wzdłuż drogi, kamienne borgo przycupnięte na wzgórzu, gaje oliwne i winnice. Tu wszystko pasuje jak trufla do makaronu. Apartament na wyłączność, pachnący cyprysami i wakacyjnym spokojem. Basen jest, wino się znajdzie, trasy rowerowe rozciągają się tuż za progiem i potrafią zmęczyć nawet tych, co myślą, że mają kondycję. Do morza Liguryjskiego rzut oliwką. W bonusie: gospodarz, który wie, gdzie karmią jak trzeba i którą rzekę wybierają miejscowi, gdy cykady przestają cykać z gorąca.
Masz czasem ochotę rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady? Lenka z rodziną prawie tak zrobiła. Wszystko było życiem w Pradze, a zamiast Bieszczad wybrali okolice Chianni w Toskani. Możesz dołączyć do przygody tej czeskiej rodziny i poczuć jak to jest rzucić wszystko chociaż przez dzień albo dwa. Jak wiadomo, w grupie raźniej, więc na miejscu czekają dwa domy – dla 6 i 9 osób. A gospodarze? Znają najlepsze miejscówki i podpowiedzą, od czego zacząć zwiedzanie.
To dom dla tych, którzy zamiast hotelowych pakietów wolą prawdziwie włoskie wakacje na wsi. Z rękami w cieście, pomidorem na brodzie, domowym tiramisu i zachodem słońca nad toskańskim wzgórzem. Dla większej paczki – cały dom, dla mniejszych składów – apartamenty, wszystko pośrodku oliwnego gaju. Tłoczą tu płynne złoto, więc można maczać, polewać i oblizywać się z zachwytu. Jesienią warto wskoczyć w gumiaki i pomóc przy zbiorach. Między Pizą, a Florencją, z widokiem na dolinę Padule di Fucecchio. Kiedyś była tu ruina – gołe ściany i dach. Dziś jest basen z widokiem i przestrzeń do rozciągania boczków na leżaku lub zakasania rękawów. Kursy gotowania, degustacje wina, kursy jogi, a nawet małe wesele – wszystko tu ogarną.
Znasz to uczucie, kiedy otwierasz okno i wyrywa ci się niekontrolowane westchnienie zachwytu? Tu tak właśnie będzie. Codziennie. Z jednej strony jezioro Trasimeno połyskujące w słońcu, z drugiej winnice, cyprysy i toskańskie wioski, jak z obrazów. Zero tłumów, za to dużo spokoju, dobre wino na wyciągnięcie korkociągu, no i ten widok, który zapamiętuje się łatwiej niż PIN do karty. Jest prywatność, obiady jak u nonny i leniwe dni w ogrodzie.
…a dokładniej na starożytnej etruskiej drodze między Chiusi a Perugią. Znajdziecie kolorową willę z ogrodem, która pomieści 13 osób. Powiemy tylko, że zachody słońca z balkonu, gdy nadchodzi czas na wino, są, delikatnie mówiąc, spektakularne! A do tego wszystko, co najważniejsze, masz na wyciągnięcie ręki: winnice, historia, kultura, lokalne jedzenie, kawa i widoki, które zapierają dech w piersiach. I perełki regionu: Val di Chiana, Montepulciano, Cortona, Jezioro Trasimeno i Chiusi.