Być może uważacie, że pierwsze zdanie jest zawsze najtrudniejsze. Albo zgadzacie się z tym, że pisarz to wojskowy i poeta w jednym, bo pisanie jest pracą i to pracą regularną. Jeszcze inni powiedzą, że żeby pisać, trzeba czekać, aż umilknie bezustanny zgiełk i wrzawa i że najlepszy czas ku temu jest między trzecią a czwartą czterdzieści pięć rano.
Nie jesteśmy pewni, co myśli o tym wszystkim Marta Niedźwiecka, która zaszyła się w Karkonoszach ze swoją kolejną częścią “O zmierzchu”. Było jej jednak tak dobrze, że powstało z tego zestawienie - od twórców dla twórców. Oto 7 miejsc, gdzie nikogo nie zdziwi maszyna do pisania i akwarele w podręcznym plecaku.
Siedem ulic, zimno i ten Grunwald, który ni to straszy, ni czaruje. Wisi tu w powietrzu coś takiego, że strażak może stać się piromanem, Krzysiek z kina “Zdrowie” sławnym reżyserem, a ciemny las - równorzędnym bohaterem opowieści. Do ciemnej doliny u stóp Gór Suchych ściągają pisarze - Olga Tokarczyk (“Empuzjon”), Joanna Bator (“Gorzko gorzko”), filmowcy (Festiwal Hommage à Kieślowski) i artystyczna bohema. Przyjechała też kiedyś Ewa, na tydzień, który stał się miesiącem. Wyjeżdżając, miała już Alfredę - dwupokojowe mieszkanie w niskim standardzie, lecz o cudnym wysokim suficie. Odrestaurowywała ją z przyjacielem architektem i teraz kiedy sama mieszka 1 200 km od Sokołowska, szuka dla niej kulturalnego towarzystwa.
'“Wilgoć osiadła cienkim lukrem na liściach, które dawno już pożółkły i poczerwieniały, ale jeszcze trzymały się życia. Jeszcze nie były gotowe na rozwód z drzewami. W ciężkim wilgotnym powietrzu liść opadał teatralnie i zdumiewająco głośno. Pac, pac, kleił się do towarzyszy zaczynających już pokrywać chodniki i bruk miękką tapicerką".Empuzjon, Olga Tokarczuk '.
Walonowie pojawili się w Karkonoszach już w średniowieczu, by przy dźwięku kilofów rysować mapy bezpiecznych ścieżek do minerałów i kamieni szlachetnych. Kręcili się tu też laboranci, co znali wszystkie zioła - w tym te do maści na latanie. Dodajmy do tego gęste mgły i wiatr, co urywa na głowę, a sztuka pisze się sama. Na wysokości 700 m n.p.m. i z widokiem na Karkonosze stoi samotnia dla tych, którzy dzieło wolą tworzyć w ciszy. Z czystym powietrzem dookoła, mniej znanymi szlakami i przestrzenią do kontemplacji, dwa domki w Borowicach mają w sobie coś z górskiego schroniska. Niekoniecznie tego, które przestało istnieć (Karkonoska seria kryminalna, tom 1).
'“Czas jak prządka znów odwinął jesień z kądzieli i kolejny raz nawinął ją na kołowrotek.W górze ponad łąkami na grzbiecie Karkonoszy niosły się uderzenia wichru, podobne głuchym prychnięciom pustych rogów. A na dole podmuchy wiatru wymiatały wieśniakom podściółkę ze stodół i rozrzucały ją po okolicy. (...) W Kotlinie Jeleniogórskiej nastało babie lato”. Księga Ducha Gór, Carl Hauptmann'.
Kogo ta Białowieża nie gościła: królów, carów, książąt, szlachtę, wiejskie baby, wagabundów, drwali i wszystkich tych, których nazwać się nie dali. Ceniona i bezcenna, Puszcza Białowieska pojawiała się na rycinach Johanna Heinrich Müntza czy obrazach Tamary Tarasiewicz. Na zawsze związała się z nią też postać Simony Kossak, której książki przybliżają świat białowieskiej przyrody. I tu, w sercu zabytkowego Parku Dyrekcyjnego w Białowieży, Alicja z Pawłem stworzyli azyl ciszy. Kiedyś - lokum carskich urzędników. Dzisiaj - mieszkanie pełne smaku, ze ścieżką do domu Simony tuż za rogiem.
'“Las wyhodowany przez człowieka tak się ma do puszczy, jak krowa do żubra, jak kundel wiejski do wilka, jak Puszcza Notecka, Kampinoska i Niepołomicka do Puszczy Białowieskiej. Jak tombak do złota”. Saga Puszczy Białowieskiej, Simona Kossak'.
Mówią, że to najstarsza część Sudetów. Mówią też, że srebnogórskiej twierdzy nigdy nie zdobyto i że wciąż nie znaleziono nawet połowy podziemnych korytarzy z hitlerowskiego kompleksu Riese. Czas nie płynie tu liniowo, tylko równorzędnie, mieszając przeszłość z teraźniejszością. Właśnie to napięcie w Górach Sowich zainspirowało Katarzynę Zyskowską, której książka “Nocami krzyczą sarny” opisuje kolejne pokolenia kobiet związanych z tą charakterną ziemią. Jednak historii do opowiedzenia jest tu dużo, dużo więcej. Twórcze dusze zachęcamy do odwiedzenia No Drama House, czyli XIX-wiecznej willi odnowionej przez miłośników kina. Willę możecie wynająć w całości (w weekend) lub na pojedyncze pokoje (w tygodniu).
'“A ja uważam, że to miejsce i jego historia są fascynujące. Szczególnie że jesteśmy ich częścią. Każde z nas jest niczym zębatka w wielkich trybach czasu. Napędzamy koło zdarzeń. Wszystko wynika z czegoś. Przyczyny i skutki. Czy tego chcemy, czy nie. To, co Niemcy robili tu przed półwieczem, wciąż ma na nas wpływ. Dlatego tak bardzo ciekawi mnie czas, gdy te tereny należały do Rzeszy. I tamci ludzie. Co się z nimi stało, kiedy wreszcie wojna dobiegła końca?” Nocami krzyczą sarny, Katarzyna Zyskowska'.
U Moniki i Macieja jest pokój z biurkiem i widokiem na ogród. A w tym biurku jest szuflada i ludzie podobno zostawiają tam sobie liściki. Jeden Gość zostawia kolejnemu. Dlatego jeśli szukacie gotowego planu na pisanie, widzimy to tak: jedziecie na Warmię, wynajmujecie dwuosobowy pokój z biurkiem, piszecie cały dzień i schodzicie tylko na posiłki. A jak weny brak, to na rower i jazdę wokół Kawkowa, gdzie sztuka panoszy się po polach, rozsiada na płotach i pachnie warmińską lawendą.
'“Marzy mi się siedlisko na końcu świata, i wiem gdzie jest ten mój koniec świata, to Warmia, okolice Pieniężna, Ornety, Górowa Iławeckiego. Kraina pagórkowata, z ukrytymi wśród lasów i pól małymi jeziorami. (...) Zakochałem się w niej. To ziemia opustoszała, wyludniona, odcywilizowana. Prawdziwa Terra Incognita".Dom pod bocianem, Wojciech Wolański'.
Monika Sznajderman ujęła to tak: “Beskid Niski to nie Tatry. Żaden dziewiętnastowieczny literat nie odkrywał piękna dziewiczej Puszczy Karpackiej, żaden malarz nie oddawał na swych obrazach uroku łagodnych, lesistych wzgórz i żaden dziewiętnastowieczny poeta nie przechadzał się tu w zadumie”. Czasy się jednak zmieniły. Dzisiaj w cerkwiach grupa PLEMIĘ wystawia teatralne spektakle, Mania Strzelecka ("Beskid bez kitu") szusuje na biegówkach w poszukiwaniu inspiracji, a Stasiuk (“Opowieści galicyjskie”) pije w Wołowcu poranną kawę. W Niskim dużo jest końców świata, a jeden czeka na Was w Nowicy - wsi artystów, zmiennych poziomic i łemkowskich wspomnień. To tu Mikołaj i Jessi wyremontowali stare gospodarstwo z dwoma przestronnymi apartamentami dla Gości, stadkiem zwierząt i zapachem bezdrożdżówek.
'“Tak, w tej części świata natura jest piękna i bujna, ale to pejzaż tylko pozornie nietknięty, krajobraz tylko pozornie niewinny”. Pusty Las, Monika Sznajderman '.
Mazury, odkrycie naszego pokolenia - mówiła Agnieszka Osiecka. Przez kilkanaście lat domki letniskowe nad Jeziorem Nidzkim rozbrzmiewały rozmowami filmowców, aktorów, pisarzy i artystów, a niewielkie ganki gościły Daniela Olbrychskiego, Wojciecha Młynarskiego i samą Osiecką. Tym, którzy wierzą w pamięć krajobrazu, polecamy wycieczki nad Śniardwy (film “Nóż w wodzie” Romana Polańskiego), do leśniczówki Pranie (azyl Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego) czy do miejscowości Zgon (dom pisarza Igora Newerly). Niecałe 20 km od Nidzkiego, między miejscowością “nie znam” i “nie kojarzę”, stoi czerwony domek. Wokół: nic lub wszystko - zależy, kto patrzy. Sześć hektarów na wyłączność, z pokojem kąpielowym w starej oborze i ciszą, która świszczy w uszach. Adres wybitny dla artystów-indywidualistów.
'“Jest nowość! Przystanek PKS w Krzyżach. I autobus do Karwicy, i do Piszu, jeden do Rucianego. Więc już nie będzie się szło z plecakiem, sapiąc od stacji. Nigdy nie zapomnę, jak pachniał las na stacji Karwica Mazurska i miało się 20 lat!”List Agnieszki Osieckiej do Adama Michnika, lipiec 1985 '.