
Fanki i fani słoikowych uniesień – czas zajrzeć do spiżarni! Jeśli:
– jesteście foodies i cenicie jedzenie szykowane z serduchem,
– wolelibyście chodzić po ruchomych piaskach niż zjeść przetwory z supermarketów (wiadomo, że to nie to samo, co od babci),
– dla Was pamiątka z wakacji to lokalne smaki zamknięte w słoiku...
... to zbijamy piąteczkę, bo mamy MATCH <3 
To dla Was przygotowaliśmy bryka ze slowhopowych miejscówek, w których nie tylko zjecie różne zawekowane przez Gospodarzy delicje, ale też możecie je zabrać ze sobą do domu. I to bez chodzenia po sąsiadach i wizyt typu „blisko, bo tylko 25 km obok”. Przyjeżdżacie, próbujecie, a potem pakujecie do torby zapasy, które umilą Wam zimowe wieczory i przednówkowe oczekiwanie na świeże warzywa i owoce. Brzmi jak dobry pomysł?

W skrócie: 
Ekologiczna agroturystyka w warmińskim lesie, z pełnym wyżywieniem w cenie. Budują jadalny las! Idealna opcja na głęboki reset w naturze i wypad z rodziną.
Oto miejsce, któremu zawdzięczacie to zestawienie. Gdy Barwia rozpoczęła w domu degustację autorskich przetworów z czarnej porzeczki, malin czy słodkich pomarańczy, Ela – Gospodyni miejsca – otrzymała w krótkim czasie tyle mms-ów z zachwytami, że nazwa „dżem porn” dla tej galerii laurek wydała się nam jedyną właściwą. I tutaj, Drogie i Drodzy, serio jest czym się zachwycać. Gdy wejdziecie do letniej kuchni, z lewym rogu znajdziecie kredens dla Gości i półki uginające się pod ciężarem domowych przetworów – i spod chochli Eli i Davida, i od miejscowych wytwórców ekologicznej żywności. Możecie tu kupić m.in. domowe dżemy, soki, gruszki w occie i marynowane grzybki, ale też pyszny olej rzepakowy, bio płatki owsiane i różne kasze z ekologicznych upraw. Zarezerwujcie w plecaku dodatkowe miejsce na te produkty, bo jakość jest pierwszorzędna, cena śmieszna, a podziękujecie sobie później, odkorkowując te pysznosci zimą. Ciekawostka: Gospodarze tworzą jadalny las!
'Odwiedziliśmy ostatnio Siedlisko Letnia kuchnia – Wyjątkowe miejsce tworzone przez Elę i Davida. Miejsce idealne na odpoczynek z dala od miasta. Duży ogród, leżaki, natura. Wszystko zgodnie z opisem gospodarzy. Mamy bardzo pozytywne odczucia, szczególnie jeśli chodzi o posiłki! Każdego dnia gospodarze zaskakiwali nas serwując śniadania oraz kolacje w polsko-francuskim stylu na bazie lokalnych i własnych produktów. Każdy znalazł coś dla siebie, a codziennie po kolacji czekaliśmy na to jakim deserem David z Elą nas zaskoczą. Jedno z najlepszych slowhopowych miejsc pod względem kulinarnym. Jestem pod wrażeniem jak przez cały nasz pobyt udało im się stworzyć rodzinną i ciepłą atmosferę. Czuliśmy się tam po prostu dobrze. To miejsce, w którym da się naprawdę odpocząć.'.

W skrócie:
Trzy domy na beskidzkiej łące, pośrodku niczego. Karmią tak, że niejeden Gość ukradkiem wylizywał talerze. Zabierzcie dzieciaki. Pełne wyżywienie w cenie <3
Nasza Zosia da sobie uciąć rękę (może nie swoją, ale w końcu chodzi o symbolikę), że to wybitnie przyjazne miejsce dla foodies. No i nie musicie się rozstawać z tymi smakami przy wyjeździe, bo dzięki Pani Broni i Pani Krysi możecie zabrać ze sobą mnóstwo słoików. Lista zawekowanych wspaniałości obejmuje m.in. dżem jeżynowy i porzeczkowy, sok z bzu, bundz, twaróg i ubijane na miejscu masło (!), ale też takie frykasy jak marynowane rydze czy dżem śliwkowy z cynamonem <3. Spróbujcie nas teraz przekonać, że tą zapowiedzią nie uruchomiliśmy właśnie Waszych ślinianek. Jedźcie do jednego z trzech domów (można wynająć pojedyncze pokoje), zasiądźcie na beskidzkiej łące i pokontemplujcie miejscowe smaki, kojący ciszą krajobraz oraz atmosferę, którą Gospodarze tu tworzą. Czujemy, że będziecie chcieli tu wracać.
'Cudowne miejsce - takie, jakie powinno być na wymarzony urlop lub odskocznię na kilka dni. Piękne wnętrza, wyciszające widoki, przepyszne jedzenie, doskonała czystość i harmonia. Żałuję, że musieliśmy wyjeżdżać. Pozdrawiamy i do zobaczenia'.

W skrócie:
Prawie 300-letni podcieniowy dom, oceniony 98 razy na 5*. Zjecie pysznie i zdrowo, a do tego wymasujecie się ajurwedyjsko i w opcji lomi lomi. Idealny wiejski retreat.
Tutaj trudno mówić o zwykłym jedzeniu, bo każdy posiłek jest niczym małe święto. Śniadania i obiadokolacje w wydaniu wege szykują Gospodarze, którzy z miłością podają własne konfitury, kiszonki, syropy i zakwasy. Ze spiżarni wychodzą takie cuda jak konfitura gruszkowa z imbirem i kardamonem, dyniowa z pomarańczą, jabłkowa z owocami czarnego bzu czy domowa granola, która jest dobrem komplementarnym do tych kuszących przetworów. Do tego królują tu pasty warzywne – od hummusu z burakiem po krem z pieczonej marchewki. No i najlepsza wiadomość: część tych smakołyków można spakować ze sobą – syropy, herbatki korzenne czy konfitury wracają z Gośćmi w słoikach, by jeszcze długo przypominać o Warmii. W skrócie: przyjeżdżacie głodni, wyjeżdżacie szczęśliwi i obładowani mniamniaśnym bagażem.

W skrócie:
Przyjazny rodzinom pensjonat, w którym zjecie dobrze, zdrowo i do syta (i w cenie!). Biebrzański Park Narodowy za płotem, blisko jezioro, a rowery czekają na miejscu.
Nasza Ola-Szefowa wspomina: „Goście ustawiają się w kolejkach przy wyjeździe, żeby kupić sobie zapasy – od dżemów po zakwas z buraków”. A wszystko zaczęło się od tego, że Gospodarze prawie całe jedzenie zaczęli produkować sami, żeby unikać żywności przetworzonej. A potem poszło już lawinowo i trzeba było zmyślnie zorganizować spiżarnię, żeby pomieścić te wszystkie słoikowe frykasy. A trzeba Wam wiedzieć, że tutejsze jedzenie budzi szacunek najbardziej doświadczonych foodies i na szczęście dla nas wszystkich – można je wziąć ze sobą do domu. W słoikach mieszkają tu pieczone buraczki, powidła czekoladowe, dżem z agrestu, imbir w cukrze trzcinowym, domowy ketchup i inne delicje. Wokół też nie brakuje atrakcji. Można skoczyć na spacer po Biebrzańskim Parku Narodowym, zanurkować w pobliskim jeziorze, posłuchać wycia wilka z balkonu albo skoczyć z Gospodynią na kąpiele leśne. Róbcie miejsce w plecaku i przybywajcie.
'Jedno z miejsc do których chce się wracać. Jedzenie – tego to nie da się opisać, wszystko świeżutkie, lokalne produkty, smaczne z doskonałych składników. Dziękujemy za przygotowanie przepysznego urodzinowego tortu. Jesteśmy zadowoleni pod każdym względem. Przemiła i profesjonalna obsługa. Cisza, spokój i to urokliwe otoczenie. Bardzo polecamy. Był to pobyt rodzinny.'.

W skrócie:
Rasowa agroturystyka nieopodal Morąga, ze śniadaniami w cenie. Przyjeżdżajcie na wybitne sery, mleko, kefiry i inne domowe przetwory. 140 kóz czeka na przytulanie.
Jak na ekogospodarstwo z kozami w roli głównej przystało, tu jest smacznie, zdrowo i do syta. Gospodarze, Kasia i Grzegorz, sami pieką chleb na zakwasie, serwują jogurtowe placuszki, konfitury i przetwory z własnych owoców, a na stole zawsze królują sery – od kremowej ricotty, przez bundz z ziołami, po długodojrzewające specjały. Śniadania celebrujcie niespiesznie – nacieszcie się smakiem domowego soku jabłkowego, który 30 minut wcześniej wisiał na gałęzi w przydomowym sadzie. Znajdźcie też miejsce w brzuszku na twarożek oberlandzki z malinami lub sezonowe dania. Po uczcie warto ruszyć na wieczorny spacer z kozami, wskoczyć do jeziora Narie, a latem schować się w malinowym chruśniaku z kubkiem jogurtu w dłoni. Tu w każdym słoiku, bochenku i kawałku sera czuć pasję, która przekłada się na wspomnienia z rozmarzonym wyrazem twarzy i dłonią z czułością poklepującą brzuch.
'Dziękujemy serdecznie gospodarzom za niesamowicie spędzony czas. Najedliśmy się pysznościami jak niedźwiedzie przed hibernacją i wygłaskaliśmy każdą możliwą kozę. Kózki są przekochane i widać, że zadowolone ze swojego życia, to jak tutaj się nie cieszyć razem z nimi. Pani Bożenka karmiła nas z wielką miłością, że teraz aż strach wchodzić na wagę. Gospodarze pomogli nam dostać się z Morąga gdy nie mieliśmy samochodu i zawsze byli pod ręką na nasze pytania. Każdemu miłośnikowi zwierzaków i serów polecamy ten mały skrawek raju.'.

W skrócie:
200-letni pałac na Podlasiu, z własną manufakturą przetwórczą, 9 ha parku i różnymi pałacowymi udogodnieniami. Śniadanie w cenie.
Tu się wyśpicie, najecie oraz wypoczniecie jak należy. Ten oto pałac z niemal 200-letnią historią ugości Was w odnowionych wnętrzach i zaprosi do relaksu w strefie SPA. Ale przede wszystkim podejmie wyśmienitymi śniadaniami (w cenie pobytu) i zaprosi do autorskiej manufaktury, w której uzupełnicie zapasy konfitur, lemoniad, nalewek, syropów, ziołowych herbatek i innych rarytasów zaklętych w słoikach. Jest tu nawet Muzeum Fabryka Wódek i Likierów Cieleśnica, w którym możecie degustować trunki wyskokowe. A poza rozkoszami dla podniebienia warto także skorzystać z opcji rekreacyjnych 9-hektarowego parku – choćby pływając w łodzi wiosłowej.
'Było super! Cisza, spokój, szum drzew i śpiew ptaków za oknem był tym, czego szukaliśmy i oczekiwaliśmy. I absolutnie się nie zawiedliśmy! Pięknie odrestaurowane wnętrza, duży i dobrze utrzymany park, a do tego pyszne śniadania i konfitury z Manufaktury. Na plus też szybki i bezproblemowy kontakt z recepcją - zarówno online, jak i na miejscu. Dodatkowo skorzystaliśmy z masaży i rowniez z czystym sercem polecamy. My na pewno wrócimy!'.

W skrócie:
Dom wakacyjny dla max. 20 osób, idealny na sielskie wakacje. Prywatne jeziorko z pomostem i łódką, biblioteka i sala kinowa. Nic, tylko przyjeżdżać i się wczasować.
Oto nasza nowa slowhopowa perełka: kameralny dom wakacyjny zaszyty na Warmii, z którego nikt nie wyjeżdża głodny. Gospodarze zaczynają dzień od pieczenia – a że znają się na tym zawodowo (prowadzili w stolicy piekarnię), na stole ląduje chleb żytni, orkiszowy, pachnące drożdżówki z kokosem i czekoladą lub ciasto z cynamonową kruszonką. Do tego własna granola z owocami z ogrodu, warzywa z grządki i napary ziołowe zamiast zwykłej herbaty. Jesienią zamykają lato w słoikach – konfitury, kompoty i przetwory stają się tu małą sztuką, a Goście mogą dołączyć do tworzenia własnego „dżem porn”, wracając do domu z własnoręcznie przygotowanymi zapasami. Poza stołem też się dzieje: prywatny pomost i kąpiele w stawie, leśne spacery z rozpoznawaniem roślin, wędrówki korytem rzeki i wspólne grzybobrania. Czy to nie brzmi jak zapasowa definicja idyllicznych wakacji?

W skrócie:
Mazurska agroturystyka schowana na 9 ha łąk. Tu zorganizujecie swoim kubeczkom smakowym imprezę roku. Wspaniałe tereny rekreacyjne dookoła.
Jeśli należycie do tych ludzi, dla których najpiękniejszą kompozycją zapachową jest zapach domowych potraw – zameldujcie tu swoje nosy, bo czeka na Was cała masa aromatów godnych butelkowania. Nie żartujemy: delicje z permakulturowego ogródka i sadu są tu przetwarzane na 365 sposobów, a Gospodarze robią nawet własne sery, jogurty i domowe piwo! Na miejscu jest mały sklepik-galeria, w której zaopatrzycie się w lokalne miody, nalewki i wszelakie przetwory, ale też ręcznie robione zabawki, torby, kosmetyki naturalne oraz zioła z mazurskich łąk. Wy macie oryginalną i etyczną pamiątkę, a lokalsi – wsparcie ekonomiczne. Pakujcie się i jedźcie, zachwycić podniebienia i serducha.
'Dziś opuściliśmy Agrozagadkę i już tęsknimy za tym miejscem i za tym jedzeniem. Cudowne mazurskie Bullerbyn. Nasze dzieciaki cały dzień biegały po ogrodzie, jadły porzeczki i maliny z krzaka, skakały po sianie, biegały samopas bo teren jest całkowicie bezpieczny i swojski. Karmiły kury i zbierały od nich jajka. Zgarniały z ogródka dojrzałe cukinie i zanosiły właścicielom. A właściciele - wspaniali ludzie, którzy wkładają w to miejsce całe swoje serce i to czuć na każdym kroku. Jedzenie było takie, że śnić nam się będzie po nocach jeszcze długo. Maciek i Monika wcale nie musieli, a kiedy usłyszeli że nasze dzieciaki to niejadki z wybiorczością pokarmową, dawali do śniadania specjalnie dla nich rzeczy dostosowane pod nich (bez sosu zieleniny i takie tam). Choćbym chciała, nie znajdę minusa tego miejsca. Goście, którzy byli oprócz nas w tym samym czasie to stali bywalcy, wracają tam co roku od lat. I wcale nie dziw. Ciężko tam stałym bywalcem nie zostać. Polecamy od serca.'.