Zapytaliśmy nasze pociechy, jakie wakacyjne momenty wspominają z szerokim uśmiechem. I wiecie co? Nie pisnęły słowa o niezliczonych zabawkach, które dewastowały nasz rodzinny budżet i zagracały strych. Usłyszeliśmy za to o wylizywaniu ślimaków od spodu, poszukiwaniu skarbów na nieczynnym cmentarzu, tapetowaniu pokoju podpaskami i nocy w wagonie sypialnym relacji Warszawa-Gdańsk.
Przewertowaliśmy wszystkie miejsca, które odwiedzają rodzice z dzieciakami. Przeczytaliśmy kilometry opinii. Zbadaliśmy zależność między rozmiarem szczęścia bąbelków a tym, dokąd trafiają na wakacje. Mamy to! Wyciągajcie karteczki i notujcie uważnie, bo podajemy przepis na najlepsze dziecięce wspomnienia. Potrzebujecie: nielimitowanego dostępu do podwórka, dużo błota, łopatę (lub kilka), drzew do wspinania, zwierząt do kochania i wspólników w interesie.
Przed Wami miejscówki, które za 20 lat Wasze dzieciaki będą wspominać przy rodzinnym obiedzie.
Gdybyście nas pytali gdzie na wiejskie wakacje bez miastowych podniet, to mówimy Wam: Lisy! W Lisach ludzie i zwierzęta żyją w kombinacie. Aktywność zaczyna się wczesnym porankiem, a kończy o zmierzchu i poleca na zawieraniu przyjaźni z każdym człowiek akacjowej rodziny. Przyjaźni do zawarcia jest sporo, bo do rodziny należą: psy, koty, konie, króliki, kozy, kury, kaczki gęsi no i oczywiście Gospodarz - Tomek. Dzieciaki szukają raków w stawie, plotą warkocze z końskich grzyw i przemierzają kłusem lasy. A rodzice z kotem na kolanach śpiewają za Rysiem: nic nie robić, nie mieć zmartwień…
„Jesteśmy z mężem oszczędni w komentarze, ale Dom w akacjach warty jest każdego pięknego słowa i każdej pochwały. Tomek - pogodny, zawsze uśmiechnięty, otwarty i pomocy. Wspaniały gospodarz i w ogóle świetny facet. A miejsce? Pełne uroku. Zwierzęta kochane, dom cudowny, okolica zapierająca dech w piersiach. Idealne miejsce na wakacje. Dla każdego - spokojnej duszy i miłośników aktywności, dzieci i dorosłych. Serdecznie polecamy. Właśnie wracamy na Śląsk i na każdym rondzie pada pytanie: A może jednak na Giżycko?"
Dzieciaki w końcu mogą uczestniczyć w świecie wyrysowanym w podręcznikach, a rodzice przyglądać się ich szczęściu z kotem na kolanach.
W Osadzie Jelonki dzieciaki mają mnóstwo spraw do załatwienia. Latem turlają kluski w kuchni błotnej, aranżują domki w ogrodzie, trenują cyrkowe akrobacje na trampolinie, doglądają futrzastej gromady, organizują igrzyska w piłkarzykach i autorskich dyscyplinach. A kiedy nad zewnętrzną bawialnią zbiorą się chmury, przenoszą się do środka. I tam, drodzy rodzice, dopiero jest zabawa! Prawdziwy Duncan's Toy Chest jak w Kevinie, wersja beskidzka, z szarfami do fikołkowania, kuchnią dla małych master szefów i całą masą mądrych książek i planszówek.
Kolejna dobra wiadomość dla rodziców jest taka, że na miejscu znajdą wszelkie udogodnienia dla maluchów. I już nie trzeba wypożyczać tira, jadąc na wakacje.
W tym miejscu widziano facetów kręcących kwiaty z bibułki. Ale to nie koniec fajnych i zniewalająco kreatywnych zajęć, czekających w Bazylu. Czego można się nauczyć oprócz kręcenia kwiatków z Andrzejem? Można ulepić swojego anioła bieszczadzkiego podczas warsztatów ceramicznych z Dorotą, albo spróbować swoich sił na kole garncarskim. Można podszkolić się w hodowli zwierząt i zaopiekować wesołą gromadą mieszkańców Bazyla: kurkami zielononóżkami z kogutem Rosołem na czele, kucem szetlandzkim - Liderem zwanym Igorem, owcami wrzosówkami, psem i gromadą kociaków. Dzięki Andrzejowi i Dorocie miastowe dzieciaki odkryją, że ziemniaki nie rosną na drzewach, pszczoły nie mieszkają w słoiku z miodem, a mleko nie ma z proszkiem nic wspólnego.
„To były cudowne wakacje!! Przyjazna atmosfera, troska gospodarzy na każdym kroku. Każdego dnia inne, smaczne śniadanie, a zarazem możliwość przygotowania prowiantu na górskie wyprawy - idealnie! Po powrocie z górskich wedrowek czekał na nas przepyszny obiadek. Dziękujemy za możliwość poznania regionalnej kuchni! FUCZKI cud miód! [...] Warsztaty bibułkarstwa u najzdolniejszego i najwybitnejszego mistrza Andrzeja ;) zaliczone - bakcyl złapany :D. Dodatkowo Dorotka zabrala nas w piękna podróż w świat z gliny! Mamy swoje Aniołki i zaliczyliśmy podstawy pracy z kołem garncarskim :D piękne doświadczenia <3 Tu naprawdę nie ma czasu na nudę ( na książkę również :D) A tak po za tym to lokalizacja super! 3 minutki od Soliny, 15 minutek od wodospadów, w każdą stronę coś ciekawego :) [...]"
Super miejsce dla rodziców, którzy szukają towarzystwa dla swoich dzieci w zabawie. W Bazylu zawsze się dzieje, dzieciaki nie mają czasu na internety, ani mycie zębów przed snem. Czyli jest fajnie. Wokoło szlaki piesze i rowerowe, blisko nad Solinę, a Gospodarze chętnie podpowiedzą, gdzie wycierać podeszwy. Śniadania w cenie pobytu.
Kiedy nas dojeżdżają poniedziałki, zamykamy oczy i przenosimy się właśnie tu. Do Bożeny i Janka na Kaszuby. Powietrze pachnie rozgrzaną słomą, zbierane rano jagody trafiają do pierogów, a potem na fioletowe języki, dzieciaki całe dnie spędzają na świeżym powietrzu i w jeziorze. Dorośli degustują domowe nalewki i prowadzą długie dyskusje. Dzieciaki mają tu swoje eldorado: do jeziora żabi skok, zgraja zwierząt do wykarmienia (z kozłem Elvisem na czele), drzew do zdobycia i skrytek do zagospodarowania.
„Bardzo dziękujemy Gospodarzom z Siedliska za wspaniały wrześniowy weekend![...]Zdecydowanie polecamy przepyszne śniadania "na bogato" - nasze brzuchy były pełne lokalnych pyszności- serów, wędlin, warzyw z ogródka, swojskich jaj, oraz świeżo i specjalnie dla nas upieczonych bułeczek i chleba! Do picia kilka dzbanów do wyboru- napar z mięty, aksamitki, herbata, kawa, kakao... A potem na stół wjechały gorące pankejki z malinami... Czekoladowego ciasta już po prostu nie zmieściliśmy 😍 Pan Janek oprowadził nas po włościach, pokazał dzieciom kury, lasek z szałasami i hamakami do buszowania, hałdę piachu z zabawkami do fisiowania, las do zbierania grzybów, jezioro z pomostami do łowienia lub relaksu na leżakach. A przede wszystkim sprawił nam wszystkim frajdę wożąc nas Ursusem z przyczepą 🤩 Pani Bożena poza gotowaniem nam i pojeniem naparami z ziół, zabrała nas na dojenie, czesanie i głaskanie kóz. No sielanka na maksa! Spędziliśmy tam wspaniały i beztroski czas, naładowaliśmy wewnętrzne baterie i wracaliśmy do domów z taką jakąś tęsknotą... Bardzo chętnie tam wrócimy i szczerze polecamy wszystkim szukającym spokoju wśród lasów i jezior ❤️ Właściciele to otwarci i przyjaźni dobrzy ludzie, którzy otoczyli nas rodzinną atmosferą i za to PIĘKNIE DZIĘKUJEMY!"
Kuchnia palce lizać, w której znajdziecie pyszne i zdrowe produkty z kategorii „z pola na stół”. Ciasta z kruszonką na śniadanie to u nich dzień powszedni, a seromaniakom szepniemy jeszcze słówko o tym, że w siedlisku znają się na serach. Więcej w temacie pisaliśmy tutaj.
Pamiętacie wakacje na wsi? Jeśli Wasze dzieci nie miały jeszcze szczęścia ich doświadczyć, Zaborze wam pomoże. Zaczniemy delikatnie: od spania na sianie, skoku w dal przez kałuże, budowania fortecy z patyków i wieży z naleśników. Pozytywny wynik testu na dobrą zabawę mierzy się tu ilością wytartych kolan, zdobytych drzew i umorusanych twarzy (nadal zawierających wspomnienie porannych racuchów). Na małych odkrywców czekają także: park linowy (tyrolka na 40 m, liny na drzewach, trampolina, zjeżdżalnia i slackline), a w razie niepogody stodoła pełna niespodzianek (siatka na antresoli, mostki, przejścia, rura strażacka i cała kompania zabawek). Po młodzieżowemu: GOAT!
„Tu każdy znajdzie coś, co go zachwyci, zdziwi lub zaskoczy. Dzieci mają mały raj na ziemi a dorośli święty spokój. Wiejski klimat ze szczyptą luksusu dopełniony pysznym śniadaniem. Tu wszystko jest możliwe, zwierzęta są szczęśliwe, a dzieci zjeżdżają na tyrolce, skaczą na trampolinie, huśtają się w hamaku, pryskają wodą, jeżdżą rowerami, głaszczą koty, ścigają owce, odpędzają osy, wąchają kwiaty i są szczęśliwe. Szczęśliwe dzieci nie zawracają głowy rodzicom, którzy mogą włączyć tryb chillout. Piękne, ciekawe miejsce."
Ostrzegamy: dzieci nie mają regulacji głośności, pamiętajcie o tym szczególnie w wakacje:)
Na Kociewiu warto wyciągnąć kopyta do odpoczynku w towarzystwie gromadki rumaków lub złapać wiatr w grzywę i spróbować swoich sił w siodle. Za uśmiechy od ucha do ucha odpowiada tu pokaźna zwierzęca ferajna: konie, kury, króliki, koty, kucyk i pies. Ogarniaczami całego towarzystwa są Klaudia i Oskar. To może dwa słówka o rzeczonych, bo ciekawi i fajni z nich ludzie. Zanim Oskar został Gospodarzem, próbował swoich sił jako DJ i w gastronomii, a dziś spełnia się w roli kowala i saunomistrza. Klaudia zaś uczy jazdy konnej i przewodzi żurawskiej kuchni – ponoć plecie takie chałki, że brzuchy wygrywają jej melodie pochwalne. Dzieciaki mają tu swoje sprawy, które kręcą się wokół smyrania, karmienia, doglądania, a rodzice – czas na smyranie się po brzuchu. Niżej przedstawiamy dowody:
„Byliśmy na tydzień rodzina 2+2 dziewczynki 3 i 5 lat. Udało mi się przeczytać całą książkę, co tylko dowodzi, jakie to wspaniałe miejsce i żeby nie było mąż też chillował. Dziewczynki może były przez 2h przez cały tydzień w domu. Piękne miejsce, samo patrzenie na okoliczną naturę, konie było relaksujące. Gospodarze bardzo gościnni, pomocni, otwarci, czuliśmy zaopiekowani i dobrze nakarmieni. Już planujemy kolejną wizytę. Gorąco polecamy to miejsce!!!"
Ostrzegamy: dzieci nie mają regulacji głośności, pamiętajcie o tym szczególnie w wakacje:)
Zapiszcie sobie ten adres, bo kiedy skończą Wam się pomysły na rodzinne zabawy, to Agnieszka z Bogdanem dostarczą nowych. W ich izerskiej pracowni możecie spędzić wakacje: ucząc się ceramiki, dziergając czapki, robiąc mydła i kule do kąpieli, poznając koło garncarskie. Warsztaty są przeznaczone i dla dorosłych, i dla dzieci. I na tym nie kończy się lista możliwości, bo w okolicy polecamy również odwiedzenie 🍪 piernikomatu (!) leśniczego Gałązki, wizytę w sztolni w Krobicy czy szukanie pozostałości po wsi Radoszków. Tu nigdy nie spotkano nudzącego się dziecka.
„Pobyt w Izerskim Potoku zdecydowanie zaliczamy do udanych, jest to cudowne miejsce z pozytywną energią, ciepłem, bardzo przyjazne dzieciom, choć dorośli też znajdą ukojenie w otoczeniu zieleni, dźwiękiem płynącego w pobliżu strumyka czy rozmowie z gośćmi. Ogromna frajda z możliwości wzięcia udziału w organizowanych w kuźni warsztatach - my akurat lepiliśmy z gliny :) Apartament z witrażem przeszedł moje oczekiwania, jest bardzo duży z dodatkową antresolą, choć trzeba uważać na stromych schodach. Cudowne są elementy wykonane przez właścicieli, hand-made umywalka i kafelki to jest mistrzostwo świata. Polecamy gorąco wszystkim, nie wahajcie się, przyjeżdżajcie!"
Gospodarze znają się na szczęściu dzieci. Latem organizują spanie pod chmurką, a dzieciaki kimają na tym, co same sobie wymyślą. Na podwórku cała masa czasozajmowaczy: kozacka tyrolka, plac zabaw, trampolina, huśtawki i niezliczona ilość kryjówek.
Rekomendacja z pierwszej ręki od Wiktorii – naszej testerki miejsc przyjaznych bąbelkom. Paweł, gospodarz Domu w Domu, po prostu wie, jak dogodzić rodzicom i jednocześnie zadowolić dzieci. Łatwiej jest napisać, czego tu nie ma. Otóż nie spotkacie tu frytek kąpanych w głębokim oleju ani nuggetsów z zamrażalnika. Jest domowo, zdrowo i pysznie. Na deser obowiązkowo kawusia, owoce (bez limitu) i coś słodkiego, ale podane tak, żeby dzieciaki nie rzuciły się na cukier i nie odleciały w kosmos na glukozowym haju. Nie będziecie zastanawiać się, jak zająć pociechy przy pomocy kamienia i patyka, bo dzieciaki mają tu swoją jurtę pełną czasoumilaczy (gry planszowe, tory, kolejka, piłkarzyki i zestaw małego Da Vinci), pokój multimedialny z Xboxem i Nintendo, a w wysokim sezonie – opiekę, żeby rodzice mogli w spokoju pozbijać bąki. Nie będzie kłótni o jacuzzi, bo ustanowiono sprawiedliwy przydział godzinowy – między 16:00 a 19:00 kąpią się dzieci, potem dowodzenie nad zbiornikiem przejmują dorośli. Wspominaliśmy o tyrolce?
„Świetne miejsce dla rodzin z dziećmi! Przyjechaliśmy tylko na 2 noce po kilku dniach w górach i był to strzał w dziesiątkę na wypoczynek! Z terenu można w ogóle nie wychodzić - duży teren z mnóstwem atrakcji dla dzieci, animacjami, pysznym jedzeniem i kawą! Mimo innych rodzin w Domu, można znaleźć kąt dla siebie, a dzieciaki szybko znalazły towarzystwo do zabawy. Gry terenowe rewelacja! Ogólnie bardzo polecam, mam nadzieję, że kiedyś jeszcze wrócimy. Aaa i zachody słońca bajka!".
Możecie zamieszkać w Domu w Domu, albo w jednej z pobliskich jurt. Bonusik dla aktywnych: Gospodarz opracował specjalną mapę ścieżek wokół domu, o różnych poziomach trudności, które przemierzycie pieszo, z wózkiem albo rowerkiem.
Jeśli Wasze dzieci mają w sobie energię jak Królik Bugs po podwójnym espresso, zabierzcie je do Siedliska na Wygonie - 9 hektarów zielonego powinno wyrównać ich poziom mocy. Mamy tu piękną historię miłości do dwóch starych świerków, które tata obecnej Gospodyni ocalił przed ścięciem (przy okazji nabywając kilka hektarów ziemi). Kiedyś były tu pastwiska zwane wygonem (od wyganiania zwierząt), dziś to dom 12 wspaniałych owieczek, a przy okazji gotowa odpowiedź na pytanie gdzie mieszka baranek Shaun. Dzieciaki czeka tu prawdziwa wiejska przygoda - karmienie wełnianych mieszkańców siedliska, wyprawy nad jezioro, polowanie na raki i na najlepsze placki ziemniaczane w tej części Mazur. No i jeśli Wasze pociechy mają ogon w miejscu nóg i błony między palcami, to grzejcie silnik. Sprawa z wodą ma się tu wyśmienicie. Na terenie siedlisk czeka staw, w którym można umoczyć wędkę, albo dać nura dla ochłody. Więcej wody znajdziecie w pobliskim jeziorze Inulec (1,7 km), a tam już gaj wodny pełną parą, z prywatną plażą i wodnymi pojazdami (wszystko w cenie). A jeśli szarpniecie się na ocupinę dalszą wycieczkę to dojedziecie do leśnej dzikiej plaży z lokatorami (rakami) i pływającymi wyspami. Syrenki lubią to.
„Wspaniałe miejsce i bardzo życzliwi gospodarze. Daria i Radek stworzyli cudowne miejsce gdzie można odpocząć ale jednocześnie poczuć się jak w domu. Nie brakuje też atrakcji - rowery, plażowanie nad jeziorem, wieczorne ogniska. A blisko jest też stadnina koni. Spędziłyśmy tam z córkami super chwile. Dziękujemy ♥️ Polecam wszystkim, którzy szukają oddechu w cudownych okolicznościach przyrody. My na pewno jeszcze wrócimy do Siedliska na Wygonie. Do zobaczenia 👋🏼".
Pro tip: barankowe postrzyżyny odbywają się zwykle na wiosnę, spróbujcie zsynchronizować swoje kalendarze z owczym fryzjerem. Przed przybyciem należy zapoznać się z treścią ulotki dołączonej do opakowania: wizyta w siedlisku grozi marzeniem o życiu na zadupiu i hodowli owiec.
Miejsce idealne dla podróżników, którzy mają ochotę przybić piątkę z Syrenką, ale w żadnym razie nie marzą o wakacjach w mieście. Rodzinny azyl, o rzut klapkiem od stolicy, stworzyli Ania i Łukasz. Co powiecie na 2000 m² placu zabaw? Dzieciaki odkrywają tu nieznane lądy za pomocą łodzi pirackiej, budują siłę Tarzana na tyrolce, trenują celność w rzucie szyszką, rozwijają biznesowe umiejętności w wiejskim sklepiku, a w upały wskakują na rowery (dostępne na miejscu za friko) i pedałują nad rzekę. Aleksandria punktuje u rodziców ogrodzonym terenem, tarasem, z którego można rzucić okiem na szczęśliwe bąbelki i mini strefą spa. Smerfastycznie!
„Świetne miejsce na odpoczynek z dziećmi :) domek czysty, zadbany, wyposażony we wszystkie potrzebne sprzęty oraz wspaniały taras z wygodnymi fotelami. A do tego pełen kosz zabawek oraz książeczki, co pozytywnie nas zaskoczyło :) tak jak w opisie miejsca, teraz jest ogrodzony i można bez problemu puścić dzieci same tym bardziej, że pewnie na placu zabaw spędza niemało czasu :) Dziękujemy za miły pobyt i polecam serdecznie :)".
Sześć całorocznych domków w podwarszawskiej Aleksandrii. Internet śmiga jak zły, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby przedłużyć dzieciom wakacje.